Parafia Matki Boskiej Królowej Męczenników w Bydgoszczy
MENU

Strona główna

  Varia

 

 

 
WYSZUKIWARKA
 
 

admin:    wojczak@plusnet.pl
Gadu-Gadu - statusgadu-gadu
 

RACHUNEK_SUMIENIA
  Dodano 2015-05-13

RACHUNEK SUMIENIA
 CZYLI DECYZJA:

ZABIORĘ SIĘ

I PÓJDĘ DO MOJEGO OJCA 

 

        Wydawałoby się, że rachunek sumienia to przede wszystkim pytanie o to, jak liczyć grzechy. Jest Dziesięć Przykazań Bożych, czyli dziesięć kategorii grzechów, które możemy popełnić; pięć przykazań kościelnych, czyli jeszcze pięć innych możliwych grzechów. Są też propozycje, żeby rachunek sumienia robić względem uchybień wobec przykazań miłości, ośmiu błogosławieństw czy „Hymnu o miłości” św. Pawła.

Grzechu nie można wyznać komukolwiek

      Rachunek sumienia to przede wszystkim nawiązanie relacji z Bogiem. Wszystkie propozycje wyliczania grzechów względem jakiejś tabeli grzechów mogą spowodować, że skupimy się na sobie, na rozpoznaniu i wyliczeniu naszych złych czynów, a stracimy ten ważny wymiar rachunku sumienia, jakim jest poszukiwanie relacji z Bogiem. Znane są wstrząsające świadectwa ludzi, którzy popełnili bardzo ciężkie grzechy, tak ciężkie, że ich samych one potem przerażały. Ci ludzie wspominają, że szukając jakiegoś światła, jakiegoś wyjścia z upadku, szukali przede wszystkim kogoś, komu mogliby o tym opowiedzieć.
Pierwszy krok w rachunku sumienia to uświadomienie sobie, że jest gdzieś ktoś, komu mógłbym powierzyć się razem z tym złem, w którym tonę. Choćby na takiej zasadzie, na jakiej robi to syn z przypowieści zawartej w Ewangelii: „Nie jestem godzien, wszystko straciłem już nie będę synem, będę najemnikiem". Ale taką rzecz można powiedzieć tylko Ojcu a nie komukolwiek innemu. Grzechu nie można wyznać komukolwiek, trzeba go wyznać temu, wobec kogo zło zostało dokonane. Gdybym opowiedział o grzechu znajomemu albo towarzyszowi w grzechu, on prawdopodobnie by próbował mnie pocieszać: „Nie martw się, to nic takiego”.

Rozpoznanie tego kogoś, kto został poszkodowany przez mój grzech i kto gotów jest usłyszeć moje wyznanie, to jest właśnie rachunek sumienia. Kiedy ten ktoś chociaż „zarysuje się” na moim horyzoncie, wtedy mogę ułożyć swoje wyznanie.

Dziesięć Przykazań czy Kazanie na Górze

Katechizm Kościoła Katolickiego proponuje rozważanie dwóch fragmentów Pisma Świętego dotyczących oceny ludzkich czynów: Dziesięciu Przykazań i Kazania na Górze.

Dziesięć Przykazań miało służyć ochronie tej najważniejszej, objawionej prawdy: Słuchaj Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Bogiem Jedynym. Jako dziecko jedynego Boga, będziesz przestrzegał dni świętych, będziesz szanował rodziców, będziesz mówił prawdę, nie będziesz zabijał, nie będziesz cudzołożył. Bo On jest twoim Bogiem. Tylko w tym kontekście Dziesięć Przykazań ma w ogóle sens. Gdyby nie związek z prawdą o Bogu Jedynym, byłby to tylko zwykły kodeks etyczny podobny do tych, które znane są w innych kulturach.

Katechizm proponuje powiązanie tego starotestamentalnego objawienia z przykazaniami miłości Boga, bliźniego i siebie samego. Czyli proponuje to, co spotykamy w Kazaniu na Górze, w którym Jezus mówi, że wypełnienie przykazań to nie tylko odrzucenie złych czynów, ale realizowanie nakazu miłości, prawdomówności, czynienia dobra, czystości w relacji z drugim człowiekiem.

   Rozważenie tego, w jaki sposób kochałem Boga, bliźniego i samego siebie, to zabieg bardzo istotny dla rozpoznania moich grzechów. Kiedy zastanowię się nad tym, kiedy kochałem Pana Boga, natychmiast rzucaj ą mi się w oczy momenty, kiedy Go nie kochałem. Trudno jest kochać Pana Boga, choćby dlatego, że Go nie widać. Trudno również czasem odkryć związek mojego czynu z miłością lub brakiem miłości do Niego. Spójrzmy choćby na modlitwę. Nad naszą modlitwą zawsze powinniśmy zastanowić się w rachunku sumienia. Ale modlitwa to jest w gruncie rzeczy dar Boga dla człowieka, żeby człowiek mógł Go szukać i znaleźć. Czy modlitwa wobec tego służy Panu Bogu czy mnie? Wiemy, że istnieją szkoły modlitwy oderwane od religijności, służące samodoskonaleniu człowieka. A jednak Bóg chce, żebyśmy się modlili. On tego pragnie. A nade wszystko pragnie, żebyśmy nauczyli się kochać, bo miłość nas uszczęśliwia. Daje nam sposoby na kochanie, ale my rzadko umiemy z nich korzystać, czasami wręcz odmawiamy.
Zdecydowanie nie wydają mi się dobre takie szkoły rachunku sumienia, które proponują katalog różnych przewinień względem miłości. Dlaczego? Dlatego, że być może nie poznałbym wielu możliwości grzeszenia, gdybym nie przeczytał o nich w katalogach grzechów wypisanych w takich książeczkach.

Bóg nie proponuje katalogu grzechów, ale mówi: będziesz miłował Boga, bliźniego i samego siebie. W oficjalnym dokumencie Kościoła o spowiedzi małżonków sporządzonym przez kardynała Truillojest napisane, że spowiednik, nawet pomagając w wyznaniu grzechów, nie powinien pytać grzesznika, czy jakiś grzech popełnił. Dlatego, że w ten sposób można zasugerować różne możliwości grzeszenia, których ktoś dotąd nie popełniał. Można popchnąć człowieka na drogę grzechu. Spowiednik powinien skupić się raczej na Bożej dobroci, która towarzyszy ludzkiej miłości i w ten sposób włączyć się w działanie Ducha Świętego. Duch Święty naprawdę znakomicie pokazuje, gdzie nam brakuje miłości. Czasem widzę, jak niezwykle jasno przemawia Duch Święty w sumieniu grzesznika.

grzech to coś konkretnego
 

Rachunek sumienia, czyli rozpoznanie tego, czy kochałem, ma pokazać mi moją rzeczywistą sytuację, która jest sytuacją grzesznika. Rachunek sumienia ma doprowadzić mnie do odkrycia, i to w konkretach, a nie w ogólnikach, gdzie, w jakich sytuacjach zabrakło mi miłości wobec ludzi i gdzie, w jakich sytuacjach zabrakło mi miłości do Pana Boga. Podkreślę jeszcze raz: chodzi o te chwile, kiedy coś się działo a nie moją ogólną sytuację grzesznika.
Rachunek sumienia ma doprowadzić do nazwania po imieniu czynów, które popełniłem, z określeniem stopnia wolności tych czynów, czyli tego, na ile byłem świadomy, że to, co właśnie robię, jest złe i na ile chciałem rzeczywiście to zrobić.

Jeżeli czyn był zły i zło było poważne, a w dodatku czyn popełniony był w pełnej wolności, jaką posiadałem i na dodatek wiedziałem, że to, co zrobię, jest złe, to grzech był ciężki. Jeżeli brakowało wolności, świadomości albo czyn materialnie był błahy, zmniejsza to ciężar grzechu. Ukraść z premedytacją i pełną świadomością 50 groszy a 50 000 zł, to nie jest to samo, mimo że oba czyny zostały popełnione z całkowitą świadomością. Chyba, że to było 50 groszy ukradzione biedakowi, który głodny, chciał kupić sobie bułkę.
     PARAFIA  MATKI  BOSKIEJ  KRÓLOWEJ  MĘCZENNIKÓW