59

 

 

Św. Sylweryusz

 

536-537

 

 

Sylweriusz

8 czerwca 536 – 11 listopada 537

Italczyk

 

            Sylweriusz urodzony we Frosinone w Kampanii był synem Hormizdasa. Sylweriusz był subdiakonem rzymskim.

            Po śmierci Agapita I został wybrany na papieża dzięki poparciu ostrogockiego króla Teodahada.

            Za pontyfikatu Sylweriusza trwała wojna między Bizancjum a Ostrogotami. Papież Sylweriusz został uwikłany w intrygii i oskarżony o sprzyjanie wrogom cesarza.

            Dowódca wojsk bizantyjskich Belizariusz z upoważnienia cesarzowej Teodory wezwał papieża Sylweriusza na sąd do swego pałacu. Papież tylko w towarzystwie diakona Wigliusza udał się na rozprawę. Gdy oskarżono papieża o zdradę. Wigiliusz zdarł paliusz Sylweriuszowi i zmuszono papieża do założenia habitu zakonnego. Oznajmiono duchowieństwu, że Sylweriusz został pozbawiony urzędu biskupa Rzymu 11 marca 537 r. i że należy dokonać nowejelekcji. Potajemnie wywieziono, Sylweriusza z miasta i skazano na wygnanie do Patary w Lycii.

            Cesarz Justynian I, powiadomiony o skazaniu papieża, zdecydował o powrocie Sylweriusza do Rzymu i rozpoczęciu procesu sądowego.

            Sylweriusza zamiast do Rzymu zawieziono na wypę Palmaria, gdyż ani generał Belizariusz, ani Wigiliusz urzędujący już papież, nie życzyli sobie powrotu Sylweriusza.

            Przebywając na Palmarii, Sylweriusz został zmuszony do abdykacji 11 listopada 537r. wkrótce zmarł śmiercią głodową 2 grudnia 537 i został pochowany na wyspie.

            Kościół czci Sylweriusza jako świętego w liturgii 20 czerwca.

 

Żywot świętego Sylweryusza, papieża i Męczennika.

 

Święty Sylweryusz, rodem z okolic Rzymu, był synem św. Hormidiasza, który owdowiawszy i wstąpiwszy do stanu duchowego, na początku VI-ego wieku zasiadł na Stolicy Apostolskiej. Święty Sylweryusz pierwszą razą został na też godność nieprawnie wyniesiony; później jednakże wybór jego uprawniono a on sam okazał się nie tylko Papieżem wielkich cnót, mężnym obrońcą praw Kościoła i Wiary świętej, lecz w końcu śmierć męczeńską poniósł za stałość i nieugiętość przed tyranami, w spełnieniu obowiązków swojego najwyższego Pasterstwa.

Po śmierci świętego Agapita, poprzednika Sylweryusza na Stolicy Apostolskiej, żądała małżonka cesarza Justyniana, imieniem Teodora, ażeby Sylweryusz spólnie działał z Patryarchą Antymiuszem, który za kacerstwo przez Papieża, Agapita z godności był złożony, a nadto, aby go znów uznał prawowitym Biskupem. Sylweryusz znał dobrze niebezpieczeństwa grożące mu ze strony przewrotnej i złośliwej cesarzowej, pełen, przeto troski mówił do przyjaciół: „Przeczuwam, dokąd ten zatarg doprowadzi, i że życie mnie kosztować będzie”, mimo to pozostał jednak stałym w postanowieniu i odpisał cesarzowej, że takiemu jej żądaniu nigdy nie ulegnie.

Cesarzowa widząc, że tym sposobem nic u Papieża nie zyska, uciekła się do kłamstwa i podstępu.

Był naówczas w Konstantynopolu Wigiliusz, Diakon Kościoła rzymskiego, człowiek dumny i ambitny, a przedtem kłótliwego usposobienia. Temu to Wigiliuszowi cesarza przyrzekła, że go wyniesie do godności Papieskiej i nadto da mu siedemset sztuk złota, jeżeli do spółki z kacerzami uzna Antyliusza Biskupem. Wigiliusz przysłał na te warunki, i udał się do Rzymu z pismem cesarzowej do Belizaryusza, dowódcy wojsk, w którym cesarzowa rozkazuje wypędzić z Rzymu Sylweryusza, a w miejsce jego Wigiliusza osadzić na tronie Papieskim.

Belizaryusz wahał się zrazu, lecz żona jego, przyjaciółka cesarzowej i Wigiliusza, nie dała mu spokoju, oczerniając nawet Sylweryusza przed mężem, że knuł zdradę przeciwko cesarzowi. Belizaryusz nie wierzył w obwinianie, mimo to uległ żonie i żądał od Papieża, aby cesarzowej ustąpił i działał wspólnie z kacerzami; pod tym jedynie warunkiem chciał mu dać spokój.

Sylweryusz wszakże nie ustąpił i oświadczył, że przenigdy z kacerzami spólności mieć nie będzie. Przewidując, jakie niebezpieczeństwo mu zagraża, udał się do kościoła świętej Sabiny, gdzie jak sądzi, będzie bezpiecznym.

Po kilku dniach Belizar, nie odważywszy się wejść do kościoła, posłał sługę i poprosił Papieża, aby odwiedził jego chorą małżonkę i przyniósł jej słowa pociechy. Sylweryusz dał się podejść tym sposobem i udał się z duchownymi do pałacu Belizara, ale zaledwie wstąpił w progi, odłączono go od kapłanów i wprowadzono samego do komnaty złej niewiasty. Zastał ją samą leżącą na łożu i złorzeczącą Papieżowi; potem zdjęto z niego szaty Papieskie i obleczono w suknię zakonną. Kapłanów oczekujących go przed bramą uwiadomiono, że Sylweryusz pozbawiony godności Papieskiej, został zakonnikiem, czem kapłani zasmuceni powrócili do domu. Nazajutrz mianowano Wigiliusza Papieżem, a Sylweryusza żołnierze przemocą zabrali na okręt i wysłali do Patery na wygnanie. W mieście tem mieszkał pobożny Biskup, który wziął Sylweryusza w opiekę; sam nawet udał się do Konstantynopola i żądał, aby go przedstawiono cesarzowi. Stanąwszy przed cesarzem żalił się na krzywdę, jaką Papieżowi wyrządzano i oświadczył, że wielka odpowiedzialność spadnie na cesarza i kraj, jeżeli Sylweryuszowi krzywda nie będzie wynagrodzoną. Królów, powiedział, jest więcej na ziemi, ale Papież tylko jeden; tak samo, jak jeden Kościół św. Cesarz, w gruncie dobry katolik, oburzył się na postępek Belizaryusza, iż się wszystkiego dopuścił bez jego wiedzy i kazał przywrócić Sylweryusza na Papiestwo, jako też z wielką czcią odwieźć go do Rzymu. Teodora jednakże uwiadomiwszy o tym Belizaryusza, wymogła na nim, aby tego nie dopuścił. Jakoż kazał on czatować na okręt wiozący Papieża, pojmał go i uwięził na wyspie Palmaryi, naprzeciw Teracyny położonej, gdzie go w krótkim czasie głodem umorzyli. Umarł tam dnia 20 czerwca roku Pańskiego 538, a Kościół cześć mu oddaje jako św. Męczennikowi.

Wigiliusz, który podobnież jak święty Sylweryusz, nieprawnie wyniesionym był na Stolicę rzymską, również stał się wielkim Papieżem. Po śmierci Sylwera obrany Papieżem, tylko o dobro Kościoła zabiegał, gotów w obronie jego życie położyć. Z tego powodu zerwawszy z cesarzową, rzucił na nią klątwę. Belizaryusz również przykładnie pokutował za gwałty, jakich się na osobie Papieża dopuścił i na dowód tego wzniósł w Rzymie kościół z napisem nad głównymi drzwiami umieszczonym, w którym wyraża żal, jakim za zbrodnicze targnienie się na świętego Sylweryusza był przyjęty.

 

NAUKA MORALNA

 

Z dopuszczenia Bożego, ten sam Wigiliusz, który Sylweryusza św. śmiertelnym był wrogiem, na tę samą Stolicę Papieską był wyniesiony. Łatwo było stąd wnosić, że będzie sprawcą wielkiego zgorszenia i że z kacerzami do spółki pracować będzie na zgubę Kościoła katolickiego.

Kościół św. był też naówczas w wielkim niebezpieczeństwie; ale Jezus Chrystus czuwał nad nim, o którym powiedział, że go bramy piekielne nie przemogą Chrystus jest niewidzialną głową Kościoła świętego, zostanie nią aż do skończenia świata i kieruje nim przez Ducha świętego. Z tego powodu nie mógł Wigiliusz Kościołowi świętemu szkodzić; Jezus Chrystus raczej łaską pełną miłosierdzia pokierował sercem Wigiliusza tak, że tenże, prześladujący świętego Sylweryusza i Kościół święty, stał się jedną z najsilniejszych podpór Kościoła świętego i niewzruszonym obrońcą prawdy.

Zaledwie wieść go doszła o okropnej śmierci niewinnego Papieża Sylweryusza, nad którego grobem dużo cudów się zdarzyło, kiedy mu oczy duszy się otworzyły a serce przepełniło się najgłębszym żalem za dotychczas popełniane niegodziwości.

Chciał też zaraz złożyć godności Papieską i odbyć pokutę za swoje czyny, ale Duchowieństwo rzymskie nie pozwoliło i uznało go jednomyślnie Głową Kościoła świętego. Natychmiast potem Wigiliusz publicznie wyznał grzechy swoje, uzyskał odpuszczenie, stając się odtąd innym człowiekiem.

Tak to czuwa Jezus Chrystus nad Kościołem Swoim świętym, kierując złem na jego dobro.

Jeżeli zatem słyszysz, że bezbożni i niemoralni Papieże siedzieli na Stolicy Piotra świętego, to niechaj to niechaj to nie bałamuci umysłu twego, albowiem tu właśnie pokazuje się miłosierna i wszechmocna ręka Pana, który rządzi Kościołem. Chociaż niejeden z Papieży był złym człowiekiem, to Kościół święty stał niewzruszenie, a Wiara święta była nietykalną.

Gdyby Jezus Chrystus tak się nie opiekował Kościołem, i gdyby ten nie był Jego dziełem, to źli Papieże byliby zdołali go pognębić. Atoli Chrystus dotrzymuje obietnicy:, „Że bramy piekielne nie przemogą Kościoła Świętego”.

Myśl ta powinna każdego uspokajać i utwierdzać, że nieprzyjaciele Kościołowi Świętemu krzywdy wyrządzić nie mogą. My zaś dzięki składajmy Bogu za to, że nam pozwolił być dziećmi tego Kościoła świętego, i że jego tylko słuchając, otrzymamy zbawienie wieczne.

 

Modlitwa

 

Boże wszechmogący, wejrzyj miłościwie na nędzę naszą, a gdy nas ciężar grzechów naszych przywala, niech pośrednictwo świętego Sylweryusza, Papieża Męczennika Twojego nas wspiera. Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.