Św. Ojciec Pio -
niezwykłe cuda i świadectwa
1. Pierwszy zanotowany cud Ojca Pio wydarzył się w roku
1908. Mieszkał w tym czasie w klasztorze Montefusco.
Jednego dnia Ojciec Pio zebrał w pobliskim lesie
kasztany do torby i wysłał w prezencie do Pietrelcina do
jego cioci Darii. Kobieta otrzymała kasztany, zjadła je,
a torbę zatrzymała na pamiątkę. Kilka dni później
szukała czegoś w szufladzie gdzie jej mąż zwykle trzymał
proch do pistoletu. Był wieczór więc oświetlała sobie
pokój świeczką. Nagle szuflada zapaliła się od świeczki,
a od niej ciocia Daria. Szybko złapała torbę którą
przesłał jej Ojciec Pio i przyłożyła do twarzy.
Momentalnie, ból zniknął, a żadnych ran, blizn i
poparzeń nie pozostało na jej twarzy.
2. Podczas drugiej wojny światowej, we Włoszech,
racjonowano chleb. W Ojca Pio klasztorze bywało dużo
gości oraz biednych którzy żebrali o jedzenie. Jednego
dnia zakonnicy poszli do refektarza i zauważyli że w
koszyku był tylko 1 kilogram chleba. Bracia pomodlili
się i siedli żeby się posilić. Ojciec Pio wszedł do
kościoła, a wychodząc po chwili, niósł kilka bochenków
chleba w rękach. Przełożony zapytał Ojca Pio: Skąd
wziąłeś te bochenki? Ojciec Pio odpowiedział: Pielgrzym
przy drzwiach mi je dał. Wszyscy milczeli, ale każdy
wiedział że tylko Ojciec Pio mógł spotkać takiego
pielgrzyma.
3. Raz w klasztorze Ojca Pio, zakonnik zapomniał
konsekrować wystarczająco Hostii na Komunię Świętą. Z
tego też powodu była ich mała ilość do rozdania. Ale gdy
po spowiedzi Ojciec Pio udzielał Komunii, dużo więcej
Hostii pozostało niż było konsekrowanych.
4. Duchowna córka Ojca Pio czytała jego list przy
drodze. Wiatr powiał i wyrwał jej list z rąk. List
leciał i leciał w dół drogi, przez łąkę aż wreszcie
opadł na kamieniu. W ten sposób kobieta odzyskała list.
Dzień później, spotkała Ojca Pio który jej rzekł, Musisz
uważać na wiatr następnym razem. Gdybym nie przytrzymał
listu moją nogą, odleciałby daleko w dolinę.
5. Pewien pan z Foggii we Włoszech w 1919 roku miał 62
lata i chodził podpierając się dwoma laskami. Wypadł
kiedyś z wozu i złamał obydwie nogi. Lekarze nie byli w
stanie mu pomóc. Po spowiedzi Ojciec Pio powiedział mu:
Wstań i idź! Wyrzuć te laski. Mężczyzna posłuchał go i
ku zdumieniu obecnych tam ludzi zaczął chodzić
samodzielnie.
6. Inne niezwykłe zdarzenie miało miejsce w 1919 roku w
San Giovanni Rotondo. Pewien młody człowiek miał wtedy
14 lat. W wieku czterech lat zachorował na tyfus, co,
jako efekt uboczny, wywołało skrzywienie kręgosłupa. Po
spowiedzi Ojciec Pio dotknął go swoimi świętymi rękoma.
Nagle chłopiec wstał a zniekształcenie kręgosłupa
znikło.
7. Grazia byłą 29-cio letnią chłopką niewidomą od
urodzenia. Chodziła do kościoła w klasztorze aby
spotykać Ojca Pio. Pewnego razu Ojciec Pio zapytał ją
czy chciałaby widzieć. Oczywiście! odpowiedziała, ale
nie za cenę czyjejś szkody. Wyzdrowiejesz! powiedział
Ojciec Pio, i wysłał ją do Bari, gdzie mieszkał świetny
okulista, będący mężem znajomej Ojca Pio. Niestety,
lekarz po zbadaniu oczu pacjentki powiedział swojej
żonie: Nie ma szans na wyleczenie tej dziewczyny! Ojciec
Pio może wyleczy ją jakimś cudem, ale muszę wysłać ją z
niczym. Żona jego jednak uparcie prosiła: Jeżeli Ojciec
Pio przysłał ją do ciebie spróbuj przynajmniej zoperować
jej jedno oko. Lekarz uległ i zoperował obydwoje oczu.
Operacja okazała się sukcesem, Grazia przejrzała! Gdy
wróciła do San Giovanni Rotondo pobiegła do klasztoru i
uklęknęła przed Ojcem Pio. Zakonnik rozkazał jej wstać,
ona zaś powiedziała pobłogosław mnie Ojcze. Pio
pobłogosławił ją, lecz ona ciągle nie wstawała. Gdy była
niewidoma, Ojciec Pio błogosławił ją znakiem krzyża
kreślonym na czole, więc Ojciec Pio powiedział: Jakże
mam cię błogosławić? Wiadrem wody wylanym na głowę?
8. Pewna kobieta opowiadała: W 1947 roku miałam 38 lat i
chorowałam na raka jelita. Nowotwór został rozpoznany na
prześwietleniu i lekarze zdecydowani byli na operację.
Zanim poszłam do szpitala chciałam odwiedzić San
Giovanni Rotondo by spotkać się z Ojcem Pio. Mój mąż,
córka i jej przyjaciółka zabrali mnie do niego.
Pragnęłam się wyspowiadać i porozmawiać z Ojcem Pio o
swojej chorobie, lecz okazało się to niemożliwe. Mąż
powiedział o moim problemie jednemu z zakonników. Ten
był tak poruszony, że obiecał przekazać wszystko Ojcu
Pio. Wkrótce powiedziano mi abym udała się do korytarza,
którym będzie przechodził Ojciec Pio. Przeszedł on przez
tłum ludzi, ale jego uwaga skupiona była na mnie.
Zapytał dlaczego jestem tak zdenerwowana i powiedział że
chirurg, którego wybrałam postąpi słusznie w moim
przypadku. Potem dodał mi otuchy i obiecał że będzie się
modlić za mnie. Byłam niezmiernie zaskoczona. Nie znał
on mojego chirurga i nikt nie mówił mu z kim rozmawiać o
mojej sprawie. Ojciec Pio zachowywał się jednak jakby
dobrze znał zarówno mnie jak i mojego lekarza. Udałam
się na operację spokojna i pełna nadziei. To właśnie
lekarz był pierwszym, który wspomniał o cudzie. Wyciął
mi wyrostek robaczkowy nie znajdując śladów nowotworu
wyraźnie widocznego na wcześniejszych zdjęciach
rentgenowskich. Chirurg ten nie wierzył w Boga, ale od
tego czasu powiesił krzyże w każdym pomieszczeniu
szpitala. Dalsze badania nie wykazywały śladów raka. Po
krótkiej rekonwalescencji powróciłam do San Giovanni
Rotondo by znów zobaczyć Ojca Pio. Świątobliwy zakonnik
przechodził właśnie do zachrystii, gdy nagle zatrzymał
się i uśmiechnął do mnie mówiąc: Któżby się spodziewał?
Znów tu jesteś! i podał mi rękę, którą ucałowałam z
oddaniem.
9. Pewien pan opowiada: Moje lewe kolano było spuchnięte
i czułem silny ból w tej części nogi. Lekarz powiedział
że to poważna sprawa i przepisał długą serię zastrzyków.
Zanim rozpocząłem kurację chciałem zobaczyć Ojca Pio. Po
spowiedzi powiedziałem mu o moim kolanie i poprosiłem o
modlitwę. Gdy wyjeżdżałem z San Giovanni Rotondo tego
popołudnia nie czułem już bólu. Zacząłem przyglądać się
kolanu i nie mogłem znaleźć opuchlizny. Obie nogi
funkcjonowały znakomicie, więc pobiegłem do Ojca Pio by
mu podziękować. Powiedział: Nie dziękuj mnie, lecz
Bogu!, i dodał z uśmiechem: Poradź swojemu lekarzowi,
żeby sam wziął te zastrzyki.
10. Inna kobieta mówi: Byłam w ciąży w 1952 roku i
wszystko wyglądało normalnie do połogu, kiedy zaczęły
się problemy. Mój syn urodził się z komplikacjami, a ja
potrzebowałam transfuzji. W pośpiechu pracownicy
szpitala podali mi niewłaściwą krew. Mam grupę zero,
lecz dano mi grupę A. Konsekwencje były bardzo poważne:
Silna gorączka, conwulsje i przewężenie dróg
oddechowych. Zawołano nawet księdza by dał mi ostatnie
namaszczenie i komunię musiał podać mi z wodą bo nie
byłam w stanie już przełykać. Gdy moja rodzina
odprowadzała księdza przez chwilę zostałam sama. Ukazał
mi się wtedy Ojciec Pio ze stygmatami na dłoniach.
Powiedział: Jestem Ojciec Pio, nie umrzesz! Powiedzmy
teraz razem Ojcze nasz a w przyszłości przyjedź do San
Giovanni Rotondo by się ze mną spotkać. Kilka minut
wcześniej byłam na pograniczu śmierci a w rezultacie
tego objawienia wstałam z łóżka. Gdy moi bliscy wrócili
zastali mnie pogrążoną w modlitwie. Poprosiłam ich
żebyśmy pomodlili się razem i powiedziałam im o swojej
wizji. Zaczęliśmy się modlić i czułam się coraz lepiej.
Wszyscy lekarze uświadomili sobie że miał tam miejsce
cud. Po kilku miesiącach pojechałam do San Giovanni
Rotondo by podziękować Ojcu Pio. Spotkałam się z nim i
podał mi dłoń do ucałowania. Gdy dziękowałam mu poczułam
aromat, z którego słynął. Powiedział: Otrzymałaś cud w
darze lecz nie dziękuj mnie. Święte Serce Jezusa posłało
mnie bym cię uratował ponieważ poświęciłaś się Mu w
modlitwie i uczestniczyłaś w dziewięciu mszach
pierwszopiątkowych.
11. Pewna pani opowiedziała: W roku 1953 przeszłam
medyczne testy i prześwietlenia w związku z bólami w
brzuchu. Okazało się, że sytuacja jest poważna i
konieczna jest natychmiastowa operacja. Przyjaciółka,
której zwierzyłam się z moich problemów, poradziła mi
aby napisać list do Ojca Pio z prośbą o modlitwę i
pomoc. Gdy tak zrobiłam, otrzymałam odpowiedź, w której
Ojciec Pio pisał aby ze spokojem iść do szpitala, i że
będzie się za mnie modlił. W szpitalu, tuż przed
planowaną operacją, powtórzono testy i prześwietlenia.
Jakież było zdziwienie tych samych lekarzy, gdy
stwierdzili u mnie nieobecność uprzednio diagnozowanej
poważnej choroby. Przez czterdzieści lat ciągle dziękuję
Ojcu Pio za okazaną mi pomoc. Wiem że on nigdy nie
odmawia swej cudownej pomocy nikomu kto o nią poprosi.
12. Z opowieści pewnej pani: W 1954 roku mój ojciec,
pracownik kolei, zachorował na dziwną chorobę
bezwładności nóg. Miał wtedy 47 lat. Wielu lekarzy
próbowało mu pomóc bez skutku i po dwóch latach
wyglądało, że będzie zmuszony pójść na rentę. Ponieważ
czuł się coraz gorzej, mój wuj zasugerował odwiedziny w
San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał zakonnik obdarzony
przez Boga wieloma darami. Z pomocą wujka ojciec mój
dotarł po wielu trudach do San Giovanni Rotondo. Tam
zauważył go Ojciec Pio i zawołał Dajcie podejść temu
kolejarzowi! chociaż skądże Ojciec Pio miał wiedzieć
cokolwiek o moim ojcu. Tak czy owak, spotkali się i
rozmawiali przez kilka minut. Później Ojciec Pio położył
dłoń na ramieniu mego ojca pocieszając go z uśmiechem.
Po rozmowie ojciec zorientował się że został uzdrowiony.
Wziąwszy kule by wyjść zdał sobie sprawę, że ich nie
potrzebuje, wujek szedł za nim w kompletnym zaskoczeniu.
13. Jeden pan z Puglii w południowych Włoszech był
znanym w okolicy ateistą. Sławna była jego zaciekłość w
zwalczaniu religii katolickiej. Jego żona była
katoliczką, lecz zabronił jej chodzić do kościoła i
wspominać o Bogu ich dzieciom. W 1950 roku zachorował.
Lekarze postawili diagnozę - dwa nowotwory: mózgu i
skóry za uchem. Nie pozostawiono mu żadnej nadziei, tak
mówił: Wzięto mnie do szpitala w Bari, bardzo bałem się
bólu i myślałem o śmierci. Strach spowodował, że
zacząłem się modlić. Nie modliłem się od dziecka.
Przeniesiono mnie ze szpitala w Bari do Mediolanu na
operację. Lekarz, który mnie odwiedził powiedział, że
operacja będzie trudna i może się nie powieść. W nocy,
gdy leżałem w mediolańskim szpitalu przyśnił mi się
Ojciec Pio. Podszedł by dotknąć mojej głowy i
powiedział: Nie martw się, wyzdrowiejesz. Następnego
ranka czułem się lepiej! Lekarze nie mogli uwierzyć w
poprawę mojego samopoczucia i byli przekonani, że
operacja jest nadal potrzebna. Ze swojej strony, byłem
przerażony operacją i uciekłem ze szpitala dosłownie
kilka minut przed zabraniem mnie na salę operacyjną.
Ukryłem się w domu członka rodziny mieszkającego w
Mediolanie, gdzie nocowała moja żona. Kilka dni później
poczułem ból i wróciłem do szpitala. Lekarze z niechęcią
wzięli mnie spowrotem pod opiekę. Zdecydowali że
konieczne jest powtórzenie badań przed operacją. Po
analizie wyników byli niezmiernie zdumieni nie znajdując
śladów nowotworu. Ja byłem zdumiony z innego powodu ?
podczas testów czułem zapach fiołków i wiedziałem, że to
znak obecności Ojca Pio. Zanim opuściłem szpital
poprosiłem o rachunek za usługi lekarskie, ale doktor
powiedział: Nic nie zrobiłem żeby cię uleczyć, więc nie
ma za co płacić. Po powrocie do domu wybrałem się do San
Giovanni Rotondo by podziękować Ojcu Pio. Byłem pewny,
że to on mnie uzdrowił. Gdy dotarłem do klasztoru znów
poczułem ból, był tak silny, że zemdlałem! Dwóch ludzi
przeniosło mnie pod konfesjonał Ojca Pio. Gdy go
zobaczyłem powiedziałem Mam pięcioro dzieci i jestem
bardzo chory, ratuj mnie ojcze, ratuj moje życie. On
odpowiedział Nie jestem Bogiem czy Jezusem Chrystusem,
jestem zwykłym zakonnikiem, nie lepszym niż inni
zakonnicy, może nawet gorszym. Nie czynię cudów! Ja
nadal rozpaczałem: Proszę ojcze, ratuj mnie. Ojciec Pio
zwrócił oczy ku niebu i zobaczyłem że jego usta
poruszają się w modlitwie. W tym momencie poczułem ten
sam zapach fiołków co w szpitalu. Ojciec Pio powiedział:
Idź do domu i módl się! Ja też się za ciebie pomodlę!
Wyzdrowiejesz!. Wróciłem do domu ból zniknął na zawsze.
14. Jeden mężczyzna powiedział, w 1950 r. moją teściową
zabrano do szpitala na operację. Miała nowotwora lewej
persi. Koniecznym było również zoperowanie jej prawej
piersi kilka miesięcy później, z powodu licznych komórek
rakowych w jej organizmie. Lekarze oświadczyli, że nie
będzie mogła żyć dłużej niż 4 miesiące. W Mediolanie
ktoś powiedział nam o Ojcu Pio i jego cudach.
Natychmiast pojechałem do San Giovanni Rotondo i
czekałem na moją kolej spowiedzi. Poprosiłem Ojca Pio o
pomoc dla mojej teściowej i jej uzdrowienie. On
westchnął dwa razy głęboko i powiedział: Musimy się
modlić, każdy musi się modlić. Ona wyzdrowieje! I tak
się stało! Moja teściowa wyzdrowiała po operacji i
pojechała do San Giovanni Rotondo, aby osobiście
podziękować Ojcu Pio. On uśmiechając się powiedział: Idź
w pokoju moja córko! Idź w pokoju! Matka mojej żony żyła
jeszcze przez 19 lat, a nie 4 miesiące, jak oświadczyli
wcześniej lekarze. Wszyscy razem dziękujemy Ojcu Pio od
wielu lat.
15. Pani Maria, jedna ze spirytualnych córek Ojca Pio,
stwierdziła że pewnego wieczoru, podczas modlitwy jej
brat nagle zasnął. Natychmiast został on obudzony
uderzeniem w prawy policzek. Zorientował się że ręka
która go uderzyła odziana była w pół-rękawiczkę. Od razu
pomyślał o Ojcu Pio. Następnego dnia zapytał się on Ojca
Pio czy on go uderzył w policzek. To jest sposób na
odrzucenie śpiączki podczas modlitwy. Odpowiedział
Ojciec Pio. W ten sposób, Ojciec Pio obudził uwagę
modlącego się mężczyzny.
16. Pewnego dnia, były oficer Armii Włoskiej wszedł do
zakrystii i zauważając Ojca Pio powiedział: Tak, jest
tu! Nie pomyliłem się! Podszedł to Ojca Pio, klękając
przed nim ze łzami w oczach powiedział: Ojcze, dzięki za
ocalenie mnie od śmierci. Poczym zaczął opowiadać tam
zgromadzonym. Byłem kapitanem w piechocie, pewnego dnia
na froncie, podczas strasznej godziny bitwy niedaleko
mnie zobaczyłem mnicha który krzyknął: Niech się Pan
oddali z tego miejsca!? Podbiegłem do niego i w tym
momencie, tam gdzie przed chwilą stałem wybuchł granat i
pozostawił krater. Gdy się odwróciłem z powrotem do
mnicha, jego już tam nie było. Ojciec Pio, podczas
dwulokacji, ocalił jego życie.
17. Ojciec Alberto, który spotkał się z Ojcem Pio w 1917
roku stwierdził: Ojciec Pio stał przy oknie i patrzał na
góry. Mówił coś do siebie. Podszedłem do niego aby
ucałować jego rękę lecz on mnie nie dostrzegł jego ręka
była sztywna. W tym momencie usłyszałem jak Ojciec Pio
udzielał komuś przedśmiertne rozgrzeszenie. Po chwili,
Ojciec Pio zatrząsł się jakby się budził ze snu. Ty tu
jesteś? Nie zauważyłem Ciebie? Powiedział gdy mnie
zobaczył. Po kilku dniach przyszedł telegram z Turynu.
Ktoś dziękował przełożonemu za wysłanie Ojca Pio to
Turynu do umierającego. Domniemałem że ta osoba umierała
w tym samym czasie gdy Ojciec Pio udzielał mu
rozgrzeszenia w Rotundzie San Giovanni. Najwyraźniej,
przełożony zakonu wysłał Ojca Pio do Turynu, który to
przeniósł się tam przez dwulokację.
18. W 1946 roku, amerykańska rodzina z Philadelfii
wybrała się to Rotundy San Giovanni aby podziękować Ojcu
Pio. Ich syn, który w drugiej wojnie światowej był
pilotem bombowca, został ocalony przez Ojca Pio nad
Pacyfikiem. Oto wyjaśnienie syna: byliśmy tuż przy
docelowym lotnisku na wyspie gdzie mieliśmy wylądować z
pełnym ładunkiem bomb. Zostaliśmy trafieni przez
japoński myśliwiec. Samolot wybuchł zanim reszta załogi
zdążyła wyskoczyć. Tylko mi udało się wyskoczyć. Nawet
nie wiem w jaki sposób. Próbowałem otworzyć spadochron,
ale bezskutecznie. Niechybnie rozbił bym się o ziemię
gdyby nie pomoc mnicha który zjawił się w locie. Miał on
białą brodę. Wziął mnie w swe ramiona i delikatnie
złożył u bramy bazy. Możecie sobie wyobrazić zadziwienie
wzbudzone moją przygodą. Nikt nie chciał wierzyć, ale
moja obecność tam była niezbitym dowodem. Podczas
wyjazdu do domu na przepustce, wśród zdjęć mojej matki,
rozpoznałem mnicha który mnie ocalił. Matka mi
powiedziała że prosiła Ojca Pio o opiekę nade mną.
19. Pewna kobieta mieszkała ze swoją córką w Bolonii.
Miała ona guz nowotworowy na ramieniu. Córka przekonała
ją na operację. Chirurg chciał jeszcze trochę poczekać
przed ustaleniem daty operacji. Tymczasem, zięć wysłał
telegram do Ojca Pio, prosząc o modlitwę za swoją
teściową. W tym samym czasie gdy Ojciec Pio otrzymał
telegram, kobieta ta, siedząc sama w jadalni zobaczyła
Kapucyna wchodzącego do pokoju przez drzwi. Jestem
Ojciec Pio z Pietrelcyny. Przedstawił się. Po krótkiej
rozmowie o diagnozie lekarskiej i po namowie do modlitwy
to Błogosławionej Matki, Ojciec Pio zrobił znak krzyża
na jej ramieniu i wyszedł. W tym momencie kobieta
zawołała służącą, córkę, zięcia i pytała się ich
dlaczego wpuścili do niej Ojca Pio bez zapowiedzi. Oni
zaś zgodnie odpowiedzieli że Ojca Pio nie widzieli i do
domu nikogo nie wpuszczali. Następnego dnia, w
przygotowaniu do operacji, chirurg zbadał kobietę lecz
guza już nie było.
20. Ojciec Pio odwiedził biskupa, który udzielił mu
święceń kapłańskich 10 sierpnia 1910 roku w katedrze
Benevento. Wydarzyło się to przed śmiercią biskupa.
Ojciec Pio bilokował aby duchowo wesprzeć biskupa.
21. Nawet błogosławiony Don Orione mówił o darze
bilokacji Ojca Pio. Powiedział on: Byłem w kościele św.
Piotra w Rzymie, aby wziąć udział w uroczystościach
beatyfikacyjnych św. Teresy. Był tam również Ojciec Pio
pomimo faktu, iż w tym samym czasie był on również w
swoim klasztorze. Widziałem go. Uśmiechał się i poprzez
tłum ludzi zbliżał się w moim kierunku. Jednak, kiedy
był już całkiem blisko mnie, zniknął.
22. W 1951r. Ojciec Pio odprawiał Mszę świętą w pewnym
klasztorze w Czechosłowacji. Po Mszy siostry zakonne
poszły do zachrystii aby zaproponować Ojcu Pio kawę jako
podziękowanie za jego niespodziewaną wizytę. Niestety
nie znalazły go tam i na tej podstawie wywnioskowały, że
miały do czynienia ze zjawiskiem bilokacji.
23. W 1956r. Ojciec Pio odprawił Mszę świętą dla Prymasa
Węgier Jozefa Mindszentego w więzieniu w Budapeszcie.
Ktoś, kto miał informacje na temat uwięzienia Prymasa
zapytał Ojca Pio wprost: Ojcze Pio! Odprawiałeś Mszę dla
Prymasa Węgier więc musiałeś też z nim rozmawiać! Byłeś
z nim w więzieniu i widziałeś go. Ojciec Pio
odpowiedział: Oczywiście, jeżeli z nim rozmawiałem, to
także go widziałem. Był to przypadek bilokacji.
24. Matka Speranza, założycielka zakonu Sióstr
Służebniczek Miłości Miłosiernej powiedziała, że
widywała Ojca Pio w Rzymie codziennie przez cały rok.
Jest to również przypadek przebywania Ojca Pio w dwu
miejscach jednocześnie. Wiemy, że Ojciec Pio był w
Rzymie tylko raz, w roku 1917, kiedy to towarzyszył
swojej siostrze, która wstępowała do klasztoru.
25. Pewien generał włoskiej armii o nazwisku Cadorna
wpadł w taką depresję po przegranej walce w Caporetto,
że zaczął myśleć o popełnieniu samobójstwa. Pewnego
wieczoru wszedł do swojego pokoju i rozkazał swojemu
ordynariuszowi, aby nikt do niego nie wchodził.
Wyciągnął broń z szuflady i skierował ją w stronę głowy.
Nagle usłyszał głos: Generale, dlaczego chcesz popełnić
takie głupstwo? Głos i obecność zakonnika pomogła
generałowi w zmianie decyzji. Zastanawiał się jednak jak
to było możliwe, że dostał się on do jego pokoju.
Poprosił ordynariusza o wyjaśnienia ale ten
odpowiedział, że nikogo nie widział. Parę lat później
generał przeczytał w gazecie o zakonniku, który czynił
cuda w okolicy Gargano. Potajemnie tam pojechał i był
zaskoczony, kiedy Ojciec Pio powiedział do niego: Witam,
Generale! Bardzo pan ryzykował tamtego wieczoru,
nieprawdaż?
26. Pewna kobieta z Bolonii we Włoszech rzekła: Pewnego
razu moja matka udała się ze swoimi przyjaciółmi do Ojca
Pio. Spotkała go zaraz po przyjeździe w zachrystii
klasztoru San Giovanni Rotundo. Ojciec Pio odezwał się
do niej: Dlaczego tu przyjechałaś? Wracaj do domu
ponieważ twój mąż jest chory. Matka pomyślała, że
przecież zostawiła ojca w dobrym zdrowiu jednak
pierwszym pociągiem udała się w drogę powrotną. Kiedy
przyjechała do domu zapytała o zdrowie mojego ojca.
Wszystko było w porządku. W nocy ojciec zaczął mieć
poważne problemy z oddychaniem. Coś powodowało ucisk
jego gardła. Tej samej nocy, o godzinie 23, mój ojciec
znalazł się w szpitalu i przeszedł operację. Chirurg
wykonujący zabieg usunął z jego gardła co najmniej dwa
naczynia ropy. Ojciec Pio widział wcześniej co mogłoby
się stać temu mężczyźnie i przy pomocy rady i modlitwy
udało mu się przyczynić do szczęśliwego zakończenia
sprawy.
27. Duchowy syn Ojca Pio, który mieszkał w Rzymie, będąc
w towarzystwie przyjaciół przechodził koło kościoła i
nie uczynił znaku krzyż jak to miał w zwyczaju. Nagle
usłyszał głos Ojca Pio mówiący: Tchórz!. Po kilku dniach
udał się do San Govanni Rotondo, gdzie był napomniany
przez Ojca Pio: Uważaj! Tym razem tylko cię upominam;
następnym razem dam ci klapsa.
28. Pewnego dnia podczas zachodu słońca Ojciec Pio był w
ogrodzie klasztornym. Rozmawiał pogodnie z kilkoma jego
duchowymi dziećmi i innymi wierzącymi, kiedy nagle
zorientował się, że zgubił swoją chusteczkę do nosa.
Powiedział do jednego z obecnych, tu jest klucz do mojej
celi, idź proszę i przynieś mi chusteczkę. Ten
natychmiast udał się do celi, ale oprócz chusteczki
wziął także jedną rękawiczkę Ojca Pio i włożył do
kieszeni. Nie mógł oprzeć się możliwości posiadania
relikwii! Kiedy wrócił do ogrodu i dał Ojcu Pio
chusteczkę, ten powiedział do niego: Dziękuję, a teraz
idź z powrotem do celi i odłóż do szuflady rękawiczkę,
którą włożyłeś do kieszeni.
29. Pewna kobieta każdego wieczora przed pójściem do
łóżka miała w zwyczaju klękać przed fotografią Ojca Pio
i prosiła o jego błogosławieństwo. Jej mąż, dobry
katolik, sądził że to przesada i zaczynał śmiać się i
dokuczał jej za każdym razem kiedy to robiła. Kiedyś
powiedział Ojcu Pio o zwyczaju swojej żony. Każdego
wieczora moja żona klęka przed twoją fotografią i prosi
o twoje błogosławieństwo. Ojciec Pio odpowiedział, wiem
a ty zaczynasz się śmiać.
30. Pewien człowiek miał opinię dobrego katolika, był
zawsze podziwiany i szanowany przez wszystkich którzy go
znali. Ale naprawdę żył w grzechu. Zaniedbał swoją żonę,
a później swoją samotność rekompensował związkiem z inną
kobietą. Pewnego razu poszedł do spowiedzi do Ojca Pio.
Aby się usprawiedliwić, zaczął mówić o duchowym
kryzysie. Nie zdawał sobie sprawy, że spotkał się z
niezwykłym spowiednikiem. Ojciec Pio nagle powstał i
krzyknął, Jaki duchowy kryzys? Zdradzasz żonę i Bóg jest
bardzo zły na ciebie. Idź stąd!
31. Pewien pan mówił: Zdecydowałem się rzucić palenie
papierosów, ofiarowując to moje małe poświęcenie Ojcu
Pio. Od tego momentu w każdy wieczór stawałem przed
obrazem Ojca Pio z nienapoczętą paczką papierosów w ręku
mówiąc: Ojcze... oto pierwsza...Następnego wieczoru:
Ojcze, oto druga...Po trzech miesiącach tej cowieczornej
procedury pojechałem do San Giovanni Rotondo aby spotkać
się z Ojcem Pio. Gdy tylko go ujrzałem, powiedziałem mu:
Nie palę już od 81 dni, 81 paczek papierosów... Ojciec
Pio przerwał mi: Wiem o wszystkim, też liczę za ciebie
te twoje paczki każdego wieczoru.
32. Kierowca autobusu, który przywiózł turystów na
wycieczkę do Gargano był w zakrystii czekając na powrót,
kiedy zjawił się Ojciec Pio. Mimo to, iż kierowca
autobusu był pośród grupy około dziesięciu ludzi, Ojciec
Pio zauważył go i powiedział:
33. Synu, nawet nie poprosisz o błogosławieństwo!
Kierowca, zdumiony, wyszedł przed grupę i uklęknął aby
otrzymać błogosławieństwo od Ojca Pio. Ale zamiast
błogosławieństwa, Ojciec Pio zapytał go: Więc, co
uczyniłeś? Nic Ojcze, ja niczego nie uczyniłem.
Poszedłem do spowiedzi kiedy byłem w Monte Santa Angelo
i nawet uczestniczyłem we Mszy razem z turystami,
których jestem przewodnikiem. A później Kupiłem kilka
pamiątek religijnych.
34. Ale to nie te święte obrazki sprawiły, że później
przeklinałeś, ale te słodycze! Osłupiony kierowca
pamiętał, że po Mszy przeklinał ponieważ ilość
orzeszków, które kupił była za mała dla wszystkich
turystów, którym przewodził. Upokorzony próbował coś
powiedzieć; ale Ojciec Pio zabrał go dalej od grupy i
powiedział: to nie wszystko. W drodze do St. Giovanni
Rotondo, ubliżałeś i obraziłeś kupca, który pomylił się
w rachunku. Człowiek, który powiedział, że nic nie
uczynił wyraził skruchę i wzbudził żal za grzechy.
35. Pewna kobieta przybyła z Anglii do Ojca Pio prosząc
o spowiedź. Weszła do konfesjonału, lecz Ojciec Pio
zamknął okienko mówiąc: Nie mogę udzielić Ci spowiedzi.
Kobieta ta nie wyjechała jednak przez następne kilka
tygodni i codziennie podchodziła do konfesjonału by znów
usłyszeć odmowę. W końcu Ojciec Pio zgodził się na
przyjęcie jej spowiedzi. Ona zapytała dlaczego musiała
tak długo czekać. Ojciec Pio odpowiedział: Jak długo
kazałaś czekać Naszemu Panu? Powinnaś zastanowić się nad
tym jak to jest możliwe by Jezus przyjął Cię po tym jak
popełniłaś tak wiele przewinień. Odwlekałaś rachunek
sumienia przez lata, poza przewinieniami wobec swojego
męża i matki przyjmowałaś komunię będąc winną grzechu
śmiertelnego. Usłyszała kobieta w niezmiernym zdumieniu
i powzięła szczere postanowienie poprawy. Płakała, gdy
otrzymywała rozgrzeszenie. Powróciła do Anglii po kilku
dniach bardzo szczęśliwa.
36. Pewien pan opowiedział następującą historię:
Zdarzyło mi się zjeść zbyt wiele fig i czułem się winny
z tego powodu. Sądziłem, że popełniłem grzech obżarstwa.
Ponieważ planowałem spowiedź u Ojca Pio nazajutrz
pomyślałem że wtedy przyznam się do tego grzechu.
Następnego dnia szedłem powoli w stronę klasztoru
przeprowadzając rachunek sumienia. Jakoś zapomniałem o
swoim obżarstwie. Ojciec Pio wysłuchał mojej spowiedzi,
i przed zakończeniem powiedziałem: Pewny jestem, że
popełniłem jeszcze jeden grzech, ale nie mogę go sobie
przypomnieć. Nie martw się o te dwie figi. ,
odpowiedział Ojciec Pio.
37. Bóg widzi wszystko co robimy i za wszystko to
odpowiemy. Następna historia pokazuje, że Bóg zna nasze
nawet najskrytsze myśli. W 1921 roku pewien człowiek
należący do gangu przestępców postanowił zabić swoją
żonę aby móc ożenić się z inną kobietą. Wymyślił plan,
który gwarantował mu dobre alibi. Jego żona była wierną
owcą Ojca Pio mieszkającego wtedy w małym miasteczku
Gargano. Ponieważ w tym miasteczku nikt nie znał owego
przestępcy, doszedł on do wniosku, że jest to dobre
miejsce dla popełnienia planowanej zbrodni. Zaproponował
więc swojej żonie, że wybiorą się do Gargano aby mogła
odwiedzić swego ulubionego zakonnika. Gdy zjawili się w
miasteczku ulokował żonę w hotelu i wybrał się do
klasztoru by zaaranżować jej spowiedź u Ojca Pio. Sądził
że w czasie gdy jego żona będzie się spowiadać pokaże
się w mieście aby wypracować sobie alibi. Poszukał
tawerny gdzie mógłby zaprosić paru ludzi z miasteczka na
drinka. Zaplanował, że wymyśli jakiś pretekst by zniknąć
na chwilkę by zabić swoją żonę zaraz po jej spowiedzi i
wróci do tawerny. Klasztor otoczony był polami i był
pewny że w słabym świetle wieczoru nikt nic nie zauważy.
Wyglądało że plan jest bez skazy.Gdy doszedł do
klasztoru zauważył Ojca Pio w konfesjonale. W tym
momencie poczuł impuls, którego nie mógł opanować.
Uklęknął przed konfesjonałem i zaczął żegnać się znakiem
krzyża. Zanim skończył usłyszał okrzyki z konfesjonału:
Odejdź precz! Odejdź! Czyż nie wiesz, że nie wolno
zabijać! Ojciec Pio chwycił mężczyznę za rękę i
wyprowadził go. Mężczyzna ten był w szoku, nie mógł
uwierzyć w to co się stało i był tym przerażony. Zaczął
uciekać przez pola, potknął się i padł na twarz w błoto.
Pierwszy raz dotarło do niego całe zło jego grzesznego
życia. W udręczonym umyśle przewinęło się całe
nieludzkie zło jakie uczynił. Rozdarty do głębi duszy
może powrócił do kościoła i poprosił Ojca Pio o
spowiedź. Ojciec Pio zgodził się i ciepło rozmawiał z
nim jak z przyjacielem. Ojciec Pio wyliczył mu wszystkie
grzechy jego życia z niewiarygodną dokładnością aż
dotarł do postanowienia zabicia własnej żony. Mężczyzna
słuchał Ojca Pio mówiącego o planowanej zbrodni, o
której nie mówił nikomu. Wycieńczony w końcu rzucił się
do stóp zakonnika prosząc o wybaczenie. Lecz nie był to
koniec: Zanim Ojciec Pio udzielił mu rozgrzeszenia
zapytał: Czyż nie pragnąłeś zawsze mieć dzieci? Jeżeli
nie będziesz grzeszyć więcej Bóg obdarzy Cię dzieckiem.
Człowiek ten powrócił do Ojca Pio po roku jako
przykładny chrześcijanin by pochwalić się dzieckiem
urodzonym mu przez żonę, którą chciał zabić.
38. Mnich, który był Strażnikiem zakonu Św. Giovanni
Rotondo opowiadał: Ubiegłego roku handlarz z Pizy
przyszedł do Ojca Pio prosząc o uzdrowienie córki.
Święty spojrzał na handlarza i powiedział: Jesteś
bardziej chory niż twoja córka. Wkrótce umrzesz. Nie,
nie, ojcze, czuję się bardzo dobrze, tamten
odpowiedział. Nikczemniku!, wykrzyknął Ojciec Pio.
Nieszczęsny! Jak możesz się dobrze czuć mając tyle
grzechów na sumieniu. Widzę co najmniej trzydzieści dwa
grzechy! Każdy może sobie wyobrazić zdumienie handlarza.
Po spowiedzi mówił wszystkim, którzy chcieli go słuchać:
39. Ojciec Pio wiedział wszystko i powiedział mi
wszystko o moim życiu!
40. Pewien ksiądz opowiedział o przygodzie, która
wydarzyła się jego bratu, który podróżował z bardzo
daleka, żeby wyspowiadać się Ojcu Pio. Po spowiedzi
Ojciec Pio zapytał się go: Synu mój, czy masz jeszcze
coś do wyznania? Nie, ojcze. Ojciec Pio kazał mu
przypomnieć sobie coś jeszcze. On zrobił rachunek
sumienia jeszcze raz, ale nie mógł sobie nic więcej
przypomnieć. Wtedy Ojciec Pio powiedział mu ciepło:
Synu, wczoraj dotarłeś do Bolonii o 5tej rano. Kościoły
o tej porze były jeszcze zamknięte. Zamiast czekać
poszedłeś do hotelu, żeby wypocząć przed Mszą. Poszedłeś
do łóżka i zasnąłeś tak mocno, że obudziłeś się o
trzeciej po południu, kiedy było już za późno, aby pójść
za Mszę. Wiem, że nie zrobiłeś tego umyślnie, ale było
to niedbalstwo, które dotknęło Pana Boga!
41. Z powodu wielkich tłumów, które się zbierały, aby
zobaczyć Ojca Pio dwóch policjantów zostało wysłanych do
klasztoru by go chronić. Pewnego dnia w zachrystii po
odprawieniu Mszy Ojciec Pio zdejmował święte szaty i z
uśmiechem zwrócił się do jednego z policjantów: Jak
tylko skończę dziękczynienie za Mszę, a ty skończysz
swoje obowiązki, przyjdź do mojego pokoju, ponieważ
muszę z tobą porozmawiać. Policjant ucieszył się z tego
zaproszenia więc kiedy skończył służbę poszedł prosto do
pokoju Ojca Pio. Ojciec Pio powiedział mu: Posłuchaj
mnie, Synu, za osiem dni umrzesz w swoim domu rodzinnym.
Policjant odpowiedział: Ale ojcze, ja czuję się
doskonale. A Ojciec Pio dodał: Nie martw się! Za osiem
dni będzie ci lepiej. Co to jest to życie? Pielgrzymka.
Jesteśmy jak w pociągu, mój synu! Poproś swojego
przełożonego, aby cię zwolnił byś mógł zobaczyć swoją
rodzinę...ty umrzesz...a twoi krewni? Oni nic o tym nie
wiedzą... Policjant zdumiony tymi słowami zapytał:
Ojcze, czy mogę im powiedzieć to, co mi powiedziałeś?
Nie teraz. rzekł Ojciec Pio, możesz im powiedzieć jak
będziesz w domu. Młody człowiek poszedł do miasteczka
Św. Giovanni Rotondo i poprosił o pozwolenie na wyjazd
do domu. Jego przełożony nie chciał mu dać pozwolenia,
ponieważ nie było wystarczającego powodu. Jednakże po
naleganiach Ojca Pio policjant otrzymał pozwolenie na
wyjazd do domu. Kiedy policjant dotarł do domu
powiedział rodzicom: Przytachałem was odwiedzić, bo
Ojciec Pio powiedział mi, że umrę. Po ośmiu dniach
policjant umarł.
42. Mnisi z Venafro, którzy gościli Ojca Pio,
kilkakrotnie byli świadkami innych niewytłumaczalnych
cudów i widzeń. Kiedy Ojciec Pio był poważnie chory mógł
czytać myśli innych ludzi. Pewnego dnia brat Augustyn
poszedł szukać Ojca Pio. Tego ranka pomódl się za mnie,
poprosił Ojciec Pio. Schodząc do kościoła, brat Augustyn
postanowił wspomnieć Ojca Pio w szczególny sposób w
czasie Mszy, ale potem zapomniał to zrobić. Kiedy wrócił
do Ojca Pio, on zapytał go: Czy modliłeś się za mnie?
Zapomniałem, odpowiedział brat Augustyn. Ojciec Pio
powiedział mu: Nie martw się. Pan Bóg przyjął twoje
intencje, o których myślałeś jak szedłeś do kościoła.
43. Ojciec Pio był nagabywany wielokrotnie przez pewnego
człowieka, aby zadał mu pokutę. Ojciec Pio, który modlił
się w chórze zakonników podniósł głowę i powiedział
surowo: Ten człowiek kazał Panu Bogu czekać przez
dwadzieścia pięć lat na swoją spowiedź, a nie jest w
stanie poczekać na mnie pięciu minut. Okazało się, że
było to prawdą.
44. Pewnego dnia mężczyzna, ubrany w marynarkę, krawat i
spodnie znajdował się w zakrystii razem z innymi osobami
oczekującymi na przybycie ojca Pio. Mężczyzna ten był w
pierwszym szeregu. Gdy zobaczył go ojciec Pio,
powiedział: Ojcze, przybyłeś tu w przebraniu, ale nie
musisz się wstydzić. Następnym razem możesz przyjechać
ubrany jak ksiądz.
45. Ojciec Pio powiedział innemu młodemu człowiekowi,
który miał na sobie tylko spodnie i sweter, że powinien
odejść i wrócić ubrany w habit św. Dominika. Zmieszany i
zawstydzony, młody człowiek wyznał wobec wszystkich, że
jest kapłanem - dominikaninem.
46. Czasem, gdy pokazywano ojcu Pio przedmioty takie jak
koronki różańcowe albo proszono o poświęcenie świętych
obrazów, niektóre z nich oddawał osobie proszącej mówiąc
jasno:- To już było poświęcone. Miał rację.
47. Ojciec Pio miał zdolność rozpoznawania święconej
wody. Gdy ktoś podał mu buteleczkę wody z Lurdes nie
mówiąc skąd pochodzi podniósł ją do ust i ucałował.
48. Pewnego razu ów kierowca z Rzymu, któremu ukazała
się Matka Boska w Jaskini przy Trzech Fontannach (zwana
Dziewicą Objawienia) przybył by spotkać Ojca Pio.
Opowiadał: Gdy się z nim spotkałem po raz pierwszy
podałem mu kopertkę nie mówiąc co zawiera. Ojciec Pio
przycisnął ją mocno do serca i nie oddał. Zawierała ona
okruchy ziemi z Jaskini Trzech Fontann.
49. Pewnego dnia, znany lekarz usunął bandaż z rany na
piersi ojca Pio. Gaza była przesączona krwią, doktor
zamknął ją w pojemniku aby później zbadać ją w swoim
laboratorium w Rzymie. W drodze do domu, ludzie
podróżujący wraz z lekarzem stwierdzili że czują zapach,
który kojarzy im się z ojcem Pio. Nikt z nich nie
wiedział opatrunku znajdującym się w bagażu. Po
przebadaniu lekarz zachował gazę w swoim laboratorium, a
dziwny zapach utrzymywał się w nim przez długi czas,
wzbudzając zainteresowanie pacjentów.
50. Brat zakonny Modestino opowiadał: Kiedyś byłem na
wakacjach w St. Giovanni Rotondo. Poszedłem do zakrystii
aby pomóc ojcu Pio w mszy św., ale byli tam już inni
mnisi kłócąc się o to kto powinien to zrobić. Ojciec Pio
przerwał te kłótnie mówiąc: tylko on będzie służył do
mszy i wskazał na mnie. Towarzyszyłem mu do ołtarza św.
Franciszka i z nabożną czcią służyłem. Kiedy doszliśmy
do Podniesienia, poczułem nieodpartą chęć ponownego
poczucia zapachu, który owładnął mnie kiedy całowałem
dziś rękę ojca Pio. Pragnienie to w tym samym momencie
zostało spełnione, zapach pojawił się i robił się z
każdą chwilą intensywniejszy tak że w końcu poczułem się
słabo. Musiałem oprzeć się o klęcznik, żeby nie upaść!
Kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że za chwilę zemdleję,
w myślach poprosiłem ojca Pio aby uchronił mnie od
upadku na oczach ludzi. W tym samym momencie zapach
zniknął. Wieczorem, kiedy towarzyszyłem ojcu Pio w
drodze do domu, zapytałem go o wyjaśnienie tego
zjawiska. Odpowiedział: Moje dziecko, nie jestem w
stanie tego wyjaśnić. Bóg pozwala poczuć ten zapach
wtedy kiedy chce?.
51. Czekając na spowiedź u ojca Pio, widziałem go
słuchającego spowiedzi jakiejś kobiety. Kiedy
pomyślałem, że za chwilę będę rozmawiał ze świętym
otoczył mnie silny zapach lilii. Poczułem się strasznie
zmieszany, ponieważ nigdy nie wierzyłem w te historie o
zapachach. Od tej pory wiedziałem, że one naprawdę
istnieją.
52. Pewna 24 letnia kobieta z Bolonii miała poważne
powikłania funkcji prawego ramienia w wyniku wypadku,
który zdarzył się trzy lata wcześniej. Po operacji i
długim okresie rehabilitacji chirurg powiedział ojcu
dziewczyny, że już nigdy nie będzie mogła ruszać prawą
ręką. Ręka była sztywna w wyniku usunięcia fragmentu
kości i nie przyjęcia przeszczepu. Ojciec wraz z córką
udali się do St. Giovanni Rotondo. Spotkali ojca Pio,
który im pobłogosławił i powiedział: Ponad wszystko nie
rozpaczajcie! Zaufajcie Bogu! Ramię wyzdrowieje. Był
koniec lipca 1930 roku, kobieta wróciła do Bolonii bez
żadnej poprawy zdrowia. Czy to możliwe, że ojciec Pio
się pomylił? Wkrótce o sprawie zapomniano. 17 września
(dzień celebracji stygmatów św. Franciszka), w pewnym
momencie mieszkanie w którym mieszkała rodzina, wypełnił
piękny zapach żonkili i róż. Zjawisko trwało około
kwadransa, podczas którego wszyscy zachodzili w głowę,
skąd bierze się ów zapach. Tego dnia ramię dziewczyny
wróciło do pełnej sprawności. Zdjęcie rentgenowskie
wykazało całkowite wyleczenie kości.
53. Pewien człowiek powiedział: Nadszedł dzień kiedy
zdecydowałem się pójść za sugestią mojej żony i
odwiedzić Ojca Pio. Było to dokładnie w 25 rocznicę
naszego ślubu, i przez te wszystkie lata nigdy nie byłem
w kościele. Czułem przygniatający ciężar win
nagromadzonych przez te lata, a także wielką potrzebę
ich wyspowiadania, lecz gdy tylko zbliżyłem się do Ojca
Pio, ten rzekł ostro (nie patrząc na mnie): Odejdź ode
mnie!. Powiedziałem: Przyszedłem aby się wyspowiadać,
abyś mi mógł udzielić wybaczenia Jezusowego. Wyrzekłem
to dość ostrym tonem, i on równie ostro odrzekł:
Powiedziałem: idź sobie!. Wybiegłem z tego małego
kościółka i biegłem poprzez ogród aż do hotelu. Przyszła
tam wkrótce moja żona, która widziała moją ucieczkę, i
zaczęła mnie pytać: Co się stało? Co ty robisz?
Odpowiedziałem, że pakuję walizki i wyjeżdżam. W tym
momencie owionął mnie zapach perfum - intensywny i
cudowny. Byłem zaskoczony, lecz zapach ten ukoił mnie
natychmiast i poczułem wielką wewnętrzną potrzebę by
powrócić do Ojca Pio. Zabrało mi jednak cały dzień aby
zebrać w sobie odwagę. Przygotowywałem się do spotkania
z Ojcem, dokonując rzetelnego rachunku sumienia. Ojciec
Pio przyjął mnie tym razem serdecznie, i udzielił mi
odpuszczenia grzechów, którego tak potrzebowałem.
54. Pewna kobieta opowiedziała: Mój mąż był ciężko ranny
w wypadku samochodowym. Przewieziono go do szpitala w
Taranto (we Włoszech). Lekarze nie dawali mu szans na
przeżycie. Na terenie szpitala była kaplica dedykowana
Ojcu Pio. Przed każdą wizytą u mojego męża wchodziłam
tam, aby pomodlić się za jego wyzdrowienie do Ojca Pio.
Pewnego dnia, gdy tam się modliłam, ogarnął mnie święty
zapach Ojca Pio. Cudowna woń lilii. Uznałam to za znak,
że moje modlitwy są wysłuchane. I rzeczywiście, od tego
momentu stan zdrowia mojego męża zaczął się poprawiać,
aż w końcu całkowicie wyzdrowiał z odniesionych ran.
55. Pewien pan z Toronto mówił: W roku 1947 moja żona
ciężko zachorowała. Przyjęto ją do szpitala w Rzymie,
konieczna była operacja. Pojechałem do St. Giovanni
Rotondo, aby spotkać się z Ojcem Pio. Dobry Ojciec Pio
wysłuchał mojej spowiedzi. Po otrzymaniu rozgrzeszenia
rozmawiałem z nim o stanie mojej żony. Poprosiłem go
Ojcze, wspomóż mnie w modlitwie!. I natychmiast poczułem
rozkoszny, przejmujący zapach, co mnie bardzo
zaskoczyło. Wróciłem do domu późnym wieczorem, a gdy
tylko otworzyłem drzwi, poczułem znowu ten sam zapach,
który unosił się gdy byłem obok Ojca Pio. Poczułem się
wzmocniony na duchu. Moja żona przeszła operację bez
żadnych komplikacji. Opowiedziałem jej później o moich
cudownych doświadczeniach, i razem dziękowaliśmy Ojcu
Pio.
56. Młode małżeństwo w Anglii przeżywało poważne
problemy. Byli już na skraju rozpaczy, nie wiedzieli do
kogo się zwrócić o pomoc. Ktoś powiedział im o Ojcu Pio.
Napisali do niego o swoich problemach, lecz nie
otrzymali odpowiedzi. Postanowili wtedy pojechać do St.
Giovanni Rotondo aby spotkać się z Ojcem Pio i zasięgnąć
jego mądrej rady. Droga z Anglii do Puglia we Włoszech
jest długa, a w dodatku było to w środku srogiej,
śnieżystej zimy. Pomimo pogody wybrali się w drogę.
Pierwszą noc spędzali w podrzędnym hotelu w Bernie, gdyż
na lepszy nie mogli sobie pozwolić. Dopadły ich znowu
wątpliwości co będzie jeśli Ojciec Pio ich nie przyjmie?
Kontynuować podróż czy wracać? Gdy tak debatowali, ich
pokój wypełnił się słodkim, upojnym zapachem, który
wywierał na nich ogromnie kojący wpływ. Kobieta nawet
zaczęła szukać źródła tego zapachu, myśląc że to ktoś
przez roztargnienie zapomniał w pokoju swojej buteleczki
perfum, lecz bez skutku. Chwilę później zapach ulotnił
się, a pokój wypełnił, jak poprzednio, odór zgnilizny.
Małżonkowie opowiedzieli o swoim przeżyciu właścicielowi
hotelu, którego to bardzo zaskoczyło: żaden z jego
klientów nigdy nie twierdził, że czuje zapachy perfum w
hotelu. Jednak nasi małżonkowie poczytali to za znak aby
kontynuować podróż do St. Giovanni Rotondo i spotkać się
z Ojcem Pio. Gdy już tam dotarli, ów młody człowiek
powiedział po włosku do Ojca Pio (jako że dobrze mówił
po włosku): Pisaliśmy do Ojca, ale ponieważ nam nie
odpowiedziałeś... Co takiego? przerwał mu Ojciec Pio.
Czemu mówisz, że nie odpowiedziałem? Czyż nie czuliście
niczego w tamten wieczór w hotelu w Szwajcarii?
Zrozumieli wtedy, że ten zapach który czuli w pokoju
hotelowym był zapachem Ojca Pio, i wypełniła ich radość
i wdzięczność. A do rozwiązania ich problemów w istocie
wystarczyło kilka mądrych słów Ojca Pio.
57. Pewien mężczyzna poznał Ojca Pio dzięki serii
dziwnych zdarzeń. Pierwszy raz usłyszałem o tym Świętym
Człowieku zaraz po wojnie. Mój przyjaciel, który go
znał, z entuzjazmem opowiadał o nim różne historie. Co
do mnie, opowiadania te wydawały się nieprawdopodobne i
trudne do uwierzenia, zwłaszcza opowiadania o zapachu
perfum, jaki ludzie czuli, nawet wtedy kiedy nie byli w
pobliżu Świętego Zakonnika. Ku mojemu zdziwieniu, także
i ja z czasem zacząłem wyczuwać dziwny zapach fiołków w
najbardziej nieprzewidzianych miejscach. Zaskoczony,
zacząłem niedowierzać własnym zmysłom. Wmawiałem sobie
nawet, że to tylko przewidzenia. Lecz pewnego dnia, w
czasie wakacji, poszedłem wraz z żoną wysłać list. Będąc
na poczcie, nagle poczułem wyraźną woń fiołków. Czując
ten zapach, żona zapytała Skąd jest ten zapach?. Z
podnieceniem zapytałem Ty także go czujesz? Wtedy
opowiedziałem jej o Ojcu Pio i o historiach związanych z
zapachem perfum otaczających jego osobę. Opowiadania te
bardzo poruszyły moją żonę, która poradziła mi jak
najszybciej pojechać do San Giovanni Rotondo. Następnego
dnia wyruszyliśmy w drogę. Spotkaliśmy się z Ojcem Pio,
który rzekł do mnie O, tu jest nasz bohater. Ile się
musiałem namęczyć, żeby cię Oto historia opowiedziana
przez pewną kobietę. Od dłuższego czasu miałam problemy
z oczami. Bardzo mnie bolały i prawie nic nie widziałam.
Byłam u kilku lekarzy, którzy po wielu badaniach
stwierdzili, wylew krwi do oka. Podejrzewali także raka.
Lekarze nie dawali żadnej nadziei na wyleczenie.
Wiadomość ta bardzo mnie zasmuciła i popadłam w wielką
depresję. Po pewnym czasie przejeżdżając koło Benevento,
zdecydowałam się pojechać aż do Pietreicina i odwiedzić
Zakon Ojca Pio. Przechodząc przez pokój, w którym
mieszkał Ojciec Pio, zatrzymałam się i zaczęłam się
modlić za moich bliskich. W czasie modlitwy poczułam
intensywny zapach kadzidła. W drodze powrotnej do Rzymu,
pamiętając co zaszło w pokoju Ojca Pio, postanowiłam
prosić Go o wyleczenie moich oczu. Zwróciłam się do
Niego z całą moją wiarą i nadzieją. Nie musiałam długo
czekać aby Ojciec Pio wysłuchał moje modlitwy. W krótkim
czasie wzrok mi się polepszył i niedługo po tym moje
oczy były zupełnie zdrowe. Lekarze nie mogli uwierzyć w
mój cudowny powrót do zdrowia tu ściągnąć. Tego samego
dnia, miałem okazję rozmawiać z Ojcem Pio prywatnie.
Spotkanie to zmieniło całe moje życie.
58. Oto zwierzenia innej osoby. Kilka lat temu,
przeżyłem zawał serca. Lekarze poradzili mi, abym poddał
się operacji, która poprawi stan mojego zdrowia.
Zgodziłem się. To było w czerwcu 1991 roku. W czasie
operacji lekarze wykonali poczwórny bypass. Kiedy
obudziłem się po narkozie stwierdziłem, że nie mam
czucia w mojej prawej nodze i ręce. Byłem zrozpaczony.
Po pewnym czasie zacząłem się modlić do Ojca Pio z
prośbą o pomoc. Modliłem się do Niego przez trzy dni.
Trzeciego dnia, w czasie modlitwy poczułem przesycający
zapach kwiatów. Kiedy zapach zniknął poczułem jak życie
wraca w mojej prawej nodze. Od razu wiedziałem, że moje
modlitwy zostały wysłuchane.
59. Pewna kobieta opowiedziała taką historię: Miałam
duże problemy z oczami. Czułam wielki ból i prawie nic
nie widziałam. Byłam u wielu lekarzy, którzy po wielu
badaniach orzekli: nieodwracalny krwotok śródgałkowy, z
prawdopodobnym nowotworem. Z ich słów wynikało, że
choroba ta nieuchronnie powoduje całkowitą utratę
wzroku, i że medycyna nie zna sposobu na jej uleczenie.
Wieść ta wywołała u mnie depresję i niepokój. Byłam w
podróży, której trasa przebiegała w pobliżu Benevento,
więc zdecydowałam się zajechać do Pietrelciny, gdzie
mogłabym odwiedzić klasztor Ojca Pio. Gdy byłam w jednej
z ostatnich cel gdzie żył Ojciec Pio, coś mnie głęboko
dotknęło. Modliłam się wtedy za moich krewnych, i
nieoczekiwanie poczułam intensywną woń kadzidła.
Wracając pociągiem do Rzymu wiele myślałam o tym
zdarzeniu w celi Ojca Pio. Postanowiłam prosić Ojca Pio
o uzdrowienie moich chorych oczu. Zwróciłam się ku niemu
z całą siłą wiary na jaką mnie było stać. Ojciec Pio nie
zwlekał z wysłuchaniem mojej modlitwy. Mój wzrok zaczął
się poprawiać, i po niedługim czasie byłam całkiem
uzdrowiona, w sposób zupełnie niewyjaśnialny przez
medycynę. Lekarze, którzy mnie później badali, wprost
nie mogli w to uwierzyć.
60. Mężczyzna z Caniatti (Sycylia, Włochy) opowiedział
taką historię. To było na początku 1953 roku, kiedy żona
moja zaszła w ciążę. Niestety, żona miała poważne
problemy z nerkami i lekarze powiedzieli nam, że życie
naszego dziecka jest zagrożone. Według nich jedynym
rozwiązaniem była operacja. Byłem zrozpaczony i
zdesperowany. W maju napisałem list do Ojca Pio z prośbą
o pomoc. Kilka dni później wydarzyło się coś dziwnego.
Będąc w innych pokojach, oboje z żoną wyczuliśmy
tajemniczy zapach róż. W tym momencie listonosz zapukał
do drzwi i wręczył nam list od Ojca Pio. W liście tym
przeczytaliśmy, ze Ojciec Pio będzie się modlił za żonę
i nasze nienarodzone jeszcze dziecko. Dzień później żona
miała badania lekarskie. Lekarze ze zdziwieniem
stwierdzili, że jest zupełnie zdrowa.
61. Adwokat, który był bardzo oddany Ojcu Pio
opowiedział taką historię. Muszę się przyznać, że w
czasie jednej Mszy Świętej odprawianej przez Ojca Pio,
byłem trochę rozproszony gdy nagle przepełnił mnie
zapach fiołków. Zapach ten był tak silny, że podziałał
jak wstrząs. Obudzony jak ze snu stwierdziłem, że byłem
jedyną osobą stojącą wśród klęczącego tłumu. Natychmiast
klęknąłem, zapominając o zapachu unoszącym się wokół
mnie. Zgodnie z moim zwyczajem, po Mszy poszedłem
przywitać się z Ojcem Pio. Ojciec powitał mnie tymi
słowami Byłeś trochę rozproszony dzisiaj. Zakłopotany
odpowiedziałem, Tak Ojcze. Byłem trochę nieobecny, ale
na szczęście twoje perfumy sprowadziły mnie z powrotem.
Nie perfumy lecz klaps ci się należy, odpowiedział
Ojciec Pio.
62. W Bari (we Włoszech) podczas drugiej wojny światowej
zainstalowała się kwatera naczelnego dowództwa
amerykańskiego lotnictwa. Powiadają, że wielu
amerykańskich lotników uratował Ojciec Pio podczas
wojny. Nawet głównodowodzący generał był świadkiem
pewnego zadziwiającego epizodu. Pewnego dnia generał
chciał osobiście poprowadzić eskadrę bombowców w celu
zniszczenia niemieckiego składu zaopatrzenia wojskowego
w San Giovanni Rotondo. Generał opowiadał: Gdy samoloty
były już blisko celu, piloci ujrzeli na niebie postać
zakonnika z uniesionymi rękami. Bomby zwolniły się same
i spadły w lasach. Samoloty, również same i bez
interwencji pilotów, zawróciły do bazy. Wszyscy się
dziwili kim był ten mnich, zdolny do rozkazywania
maszynom. Ktoś powiedział generałowi, że żyje mnich w
San Giovanni Rotondo który potrafi czynić cuda. Generał
postanowił go odszukać zaraz po wyzwoleniu i dowiedzieć
się czy jest to ten sam mnich którego wówczas widzieli w
powietrzu. Już po wojnie pojechał generał z grupą swoich
pilotów do tego zakonu kapucynów. Przy wejściu generał
napotkał grupę zakonników, i od razu rozpoznał wśród
nich tego który powstrzymał jego samoloty: był to
właśnie Ojciec Pio. Ojciec Pio podszedł do niego i
spytał: Czy to ty jesteś tym, który chciał nas
wszystkich pozabijać? Generał, którego uspokoiły słowa i
wygląd Ojca, uklęknął przed nim. Jak zwykle, Ojciec Pio
mówił w dialekcie benewentyńskim, lecz generał był
przekonany że mnich mówi po angielsku. To była jeszcze
jedna niezwykła zdolność Ojca Pio. Generał, który był
protestantem, zaprzyjaźnił się z Ojcem Pio i przeszedł
na wiarę katolicką.
63. Oto opowieść Ojca Ascanio: Kościół byl wypełniony
ludźmi. Czekaliśmy na Ojca Pio który miał przyjść
spowiadać grzeszników. Wszyscy spoglądali na drzwi przez
które miał wejść Ojciec Pio. Drzwi się jednak nie
otworzyły, a natomiast zobaczyłem nagle Ojca Pio idącego
ponad głowami ludźmi w stronę konfesjonału. Gdy zbliżył
się do konfesjonału nagle zniknął. Po kilku minutach
zaczął tam przyjmować spowiedników. Nic nie mówiłem,
myśląc że mi się przywidziało, lecz gdy się z nim
spotkałem, zapytałem: Ojcze Pio, jak Ci się udało
chodzić nad głowami ludzi? A On żartobliwie
odpowiedział: Zapewniam Cię, moje dziecko, jest to tak
jak chodzenie po ziemi...
64. Jeden z Amerykanów włoskiego pochodzenia, który
mieszkał w Kalifornii, czasami powierzał swemu Aniołowi
Stróżowi niektóre wiadomości by przekazał je Ojcu Pio.
Pewnego razu po spowiedzi spytał Ojca Pio Czy on
rzeczywiście otrzymał wiadomość od Anioła Stróża? Ojciec
Pio zapytał go: Co ty myślisz? Czy myślisz, że ja mam
słaby słuch? Następnie Ojciec Pio powtórzył wiadomości,
które zostały mu przesłane od Anioła Stróża kilka dni
wcześniej.
65. Ojciec Lino powiedział: Prosiłem mojego Anioła
Stróża, aby przekazał Ojcu Pio prośbę o modlitwę dla
kobiety, która była bardzo chora, ale wygląda na to, że
nic się nie zmieniło. Kiedy spotkałem się z O.Pio,
powiedziałem mu: Ojcze, prosiłem mojego Anioła Stróża,
aby przyniósł modlitwę w intencji kobiety, która była
bardzo chora... czy to jest możliwe, że on tego nie
uczynił. A O.Pio odpowiedział: Czy ty sądzisz, że twój
Anioł Stróż jest nieposłuszny jak ty albo ja?
66. Ojciec Euzebio powiedział: Miałem zamiar lecieć
samolotem do Londynu, wbrew sugestiom Ojca Pio, by nie
używać tego środka transportu. Kiedy przelatywaliśmy nad
Kanałem (La Manche) potężny huragan sprawił, że samolot
znalazł się w niebezpieczeństwie. W trakcie tego
strasznego niebezpieczeństwa modliłem się nie wiedząc co
mam czynić, wysłałem mojego Anioła Stróża do Ojca Pio.
Kiedy wróciłem do St. Giovanni Rotondo, spotkałem się z
Ojcem Pio i usłyszałem od niego: Dobrze się czujesz? Czy
wszystko jest w porządku?. Odpowiedziałem wtedy:
Myślałem, że umrę, świętobliwy ojciec odpowiedział:
67. To dlaczego nie jesteś posłuszny? Odpowiedziałem mu:
Ale ja ci wysłałem mojego Anioła Stróża... wtedy O.Pio
powiedział: Na szczęście on przybył na czas!
68. Włoski prawnik wracał do domu z Bolonii. W jego
samochodzie Fiat 1100 była także jego żona i dwójka
dzieci. W pewnym momencie, z powodu wielkiego zmęczenia
spowodowanego długą jazdą chciał by ktoś go wymienił.
Wtedy poprosił syna Guido by on go zastąpił. Lecz jego
syn nic powiedział, gdyż spał. Po przejechaniu kilku
kilometrów - przy bramie Św. Łazarza - sam prawnik też
zasnął. Kiedy się obudził uświadomił sobie, że nie wiele
brakowało, by zginął. Gdy zasnął za kierownicą wjechał
na tory kolejowe, po których jechał przez kilka
kilometrów. Gdy się ocknął, przeraził się bardzo i
zaczął płakać: Kto prowadził samochód? I jak to się
mogło stać?, ale nikt nie mógł mu odpowiedzieć na te
pytania. Kiedy siedzący po prawej stronie syn obudził
się, powiedział, że spał bardzo mocno. Natomiast jego
żona oraz młodsze dziecko byli bardzo zdumieni i nie
mogli uwierzyć w to co się stało. Stwierdzili tylko, że
on jechał inaczej niż zwykle. Powiedzieli, że w pewnym
momencie samochód był bardzo bliski zderzenia z drugim
samochodem ale w ostatniej chwili uniknął zderzenia
dzięki doskonałemu manewrowi. Droga zakrętu również była
inna niż zwykle. Na dodatek jego żona powiedziała: Ty
byłeś przez dłuższą chwilę w bezruchu i nie odpowiadałeś
na nasze pytania. Prawnik odrzekł, Nie mogłem
odpowiedzieć, bo spałem. Podczas gdy spałem,
przejechałem 15 kilometrów. Nie czułem nic, bo spałem...
ale kto prowadził samochód? Kto zapobiegł katastrofie?
Po kilku miesiącach tajemnica się wyjaśniła. Prawnik
pojechał do St. Giovanni Rotondo. Kiedy tylko Ojciec Pio
zobaczył go, powiedział: Ty spałeś, a Anioł Stróż
prowadził twój samochód.
69. Jedna z duchowych córek Ojca Pio szła wiejską drogą
do klasztoru, gdzie czekał na nią Ojciec Pio. Był to
jeden z owych zimowych dni, wybielonych przez śnieg, po
którym nawet ciężko było chodzić. Droga była tak obficie
pokryta śniegiem, że kobieta była pewna, iż nie dojdzie
na czas do klasztoru, by spotkać się z przełożonym.
Pełna wiary powierzyła swój niepokój Aniołowi Stróżowi
Ojca Pio, by ten powiedział Ojcu, że spóźni się do
klasztoru z powodu dużego śniegu. Kiedy wreszcie dotarła
do klasztoru z ogromną radością ujrzała, wyczekującego
za oknem i uśmiechającego się do niej zakonnika.
70. Jeden mężczyzna powiedział: Ojciec Pio często
zatrzymywał się w zakrystii i pozdrawiał pocałunkiem
swoje duchowe dzieci oraz przyjaciół. Popatrzyłem z
zazdrością na tych szczęśliwców i pomyślałem: Tak bardzo
chciałbym być na ich miejscu...jak bardzo są
pobłogosławieni!. W 1958 r. w okresie Bożego Narodzenia
klęczałem przed Ojcem Pio w trakcie spowiedzi. Następnie
popatrzyłem na niego i pełen emocji zapytałem: Ojcze,
dzisiaj jest Boże Narodzenie, czy składając życzenia
mogę Cię pocałować? A On uśmiechając się z
niewypowiedzianą słodyczą, jakiej nie potrafię przelać
na papier, powiedział: Pośpiesz się moje dziecko, nie
pozwól mi marnować czasu! I objął mnie. Pocałowałem Go i
jak ptak, pełen radości i niebiańskiego zachwytu,
odszedłem. Co mogę powiedzieć na temat pogłaskania
głowy. Za każdym razem, kiedy opuszczałem San Giovanni
Rotondo, pragnąłem, aby Ojciec Pio dał mi znak
szczególnego upodobania. Chciałem, aby pogłaskał moją
głowę z ojcowską czułością. Również chciałbym
podkreślić, że nigdy nie odmówił mi niczego. Pewnego
dnia było bardzo wielu ludzi w zakrystii małego
kościółka i Ojciec Vincenzo upominał z surowością: Nie
popychać, nie potrząsać rękami Ojca Pio! Smutny
pomyślałem: Tym razem odjadę bez dotknięcia jego rąk.
Nie chciałem się jednak poddawać i błagałem mojego
Anioła Stróża, aby powtórzył moje słowa Ojcu Pio: Ojcze,
pragnę Twojego błogosławieństwa i pogłaskania mojej
głowy dwa razy, jak zwykle, jeden raz dla mnie, a drugi
dla mojej żony. Ojciec Vincenzo wciąż powtarzał: Nie
dotykać Ojca Pio...proszę stać daleko! i wtedy
zobaczyłem, że Ojciec Pio zbliża się do mnie. Stałem
pełen obaw. Uśmiechnął się do mnie i pogłaskał mnie dwa
razy. Pocałowałem jego rękę. Chciałbym Cię głaskać
bardzo wiele razy, bardzo wiele razy... powiedział do
mnie po raz pierwszy, kiedy ja prosiłem Go tylko o dwa
razy.
71. Kobieta siedziała na skwerze Kościoła Ojców
Kapucynów. Kościół był zamknięty. Było późno, a ona
modliła się myśląc i powtarzając w swoim sercu: Ojcze
Pio, pomóż mi! Aniele Stróżu idź i powiedz Ojcu Pio, aby
mi pomógł, w przeciwnym razie moja siostra umrze! W
pewnym momencie z okna doszedł ją głos Ojca Pio: Kto
mnie wzywa o tej porze? Jaki jest problem? I kobieta
opowiedziała o chorobie swojej siostry. Ojciec Pio w
akcie bilokacji udał się do chorej i ją uzdrowił.
72. Mężczyzna powiedział Ojcu Pio: Nie mogę tu często
przyjeżdżać i widzieć Cię. Moja pensja nie pozwala mi,
na takie drogie podróże. Ojciec Pio odrzekł: Kto
powiedział, abyś tutaj przyjeżdżał? Masz swojego Anioła
Stróża, nieprawdaż? Powiedz mu, czego pragniesz i
przyślij go do mnie, a otrzymasz odpowiedź.
73. Kiedy Ojciec Pio był młodym księdzem napisał list do
swojego spowiednika, w którym wyznał: kiedy przychodzi
noc i zamykam oczy, widzę Niebo, które zjawia się tuż
przede mną. Ta wizja dodaje mi odwagi i mogę spać ze
słodkim uśmiechem na ustach i spokojnymi myślami,
czekając, aż mój mały towarzysz z dzieciństwa
przybędzie, by mnie obudzić i modlić się razem słowami
drogimi naszym sercom.
74. Jednego dnia Ojciec Alessio niosąc listy w ręce,
zbliżył się do Ojca Pio i chciał go o coś zapytać, lecz
Ojciec Pio nagle mu powiedział: Nie widzisz, że jestem
zajęty? Zostaw mnie w spokoju. Ojciec Alessio odszedł
upokorzony. Później Ojciec Pio go zawołał i powiedział:
Czy widziałeś wszystkie te anioły, które były blisko
mnie? To byli Aniołowie Stróżowie, którzy przynieśli
prośby od moich duchowych dzieci. Musiałem odpowiedzieć
na ich potrzeby.
75. Lekarz zapytał Ojca Pio: Tak wiele aniołów jest
wciąż blisko Ojca. Czy Ojcu nie przeszkadzają? Nie,
odpowiedział Ojciec Pio, One są bardzo posłuszne.
76. Jeden z duchowych wychowanków Ojca Pio powiedział:
Wydaje się, że Ojciec Pio zawsze wysłucha każdego, kto
do niego przyjdzie. Pewnego wieczoru do St. Giovanni
Rotundo przybyła grupa przyjaciół. Krótko opisali oni
łaski, o które chcieli prosić Ojca Pio i poprosili
swoich Aniołów Stróżów, aby jak najszybciej zaniosły do
niego te prośby. Następnego dnia po Mszy Świętej Ojciec
Pio zwrócił się do nich: Nie dajecie mi spokoju nawet w
nocy! Sądząc po uśmiechu Ojca Pio, zrozumieli, że
modlitwa ich została wysłuchana.
77. Ktoś zapytał Ojca Pio: Ojcze, czy słyszysz co
Aniołowie Stróże mówią do ciebie? On na to odpowiedział:
Oczywiście! Czy myślisz, że Aniołowie są tak
nieposłuszni jak ty? Przyślij mi tu swojego Anioła
Stróża!
78. Nie pisz do mnie, ponieważ nie mogę ci odpowiedzieć.
Przyślij do mnie swojego Anioła Stróża a wszystkim się
zajmę.
79. Twój Anioł Stróż doniósł mi coś, co sprawiło, że
zrozumiałem twoją nieufność.
80. Wezwij swojego Anioła Stróża, aby cię oświecił i
prowadził. Otrzymałeś go od Boga w tym celu, dlatego
wykorzystaj go!
81. Jeśli misja naszych Aniołów Stróży jest misją
wielką, to misja mojego jest z pewnością większa. Musi
on, bowiem, być nauczycielem i wyjaśniać mi inne języki.
82. Ześlij mi swojego Anioła Stróża. On nie potrzebuje
biletu na pociąg ani nie zdziera butów.
83. Anioł Stróż jest dla ludzi, którzy żyją samotnie.
84. Pani Cleonice, córka kościoła Ojca Pio, opowiadała:
Podczas drugiej wojny światowej mój siostrzeniec trafił
do niewoli. Nie mieliśmy żadnych wieści o nim przez rok
i zaczęliśmy obawiać się, że nie żyje. Jednego dnia
matka tego chłopca wybrała się do Ojca Pio, uklękła
przed jego konfesjonałem i zrozpaczona rzekła doń:
Ojcze, powiedz mi, czy mój syn żyje. Nie odejdę stąd,
dopóki nie otrzymam od Ciebie odpowiedzi. Ojciec Pio
współczuł jej serdecznie i ze łzami w oczach powiedział:
Wstań i idź w pokoju, niewiasto. W kilka dni później,
nie mogąc znieść już cierpienia jego rodziców,
zdecydowałam sama poprosić Ojca Pio o cud. Ojcze,
napiszę list do mojego siostrzeńca Giovannino. Na
kopercie napiszę tylko jego imię i nazwisko, bowiem nie
wiemy gdzie obecnie się znajduje. A Ty i Twój Anioł
Stróż znajdą go i sprawią, że ten list zostanie mu
doręczony. Ojciec Pio nic nie odpowiedział więc ja
szybko wzięłam się za pisanie listu. Wieczorem, przed
pójściem spać położyłam go na stoliku, koło łóżka.
Następnego ranka, ku mojemu wielkiemu zdumieniu i
przerażeniu list zniknął. Udałam się więc do Ojca Pio
aby złożyć mu dzięki lecz on powiedział: Złóż dzięki
Naszej Pani. Po niecałych dwóch tygodniach otrzymaliśmy
odpowiedź od mojego siostrzeńca. Szczęście spłynęło na
całą naszą rodzinę i z głębi serca dziękowaliśmy Bogu i
Ojcu Pio.
85. Podczas drugiej wojny światowej syn pani Luizy
służył w brytyjskiej marynarce wojennej w randze
oficera. Modliła się ona wtedy za niego, za przyjęcie
przez niego Wiary i za jego Zbawienie. Pewnego dnia
angielski pielgrzym zawitał do Rotundy San Giovanni
niosąc ze sobą angielskie gazety. Luiza chciała je
przeczytać. Znalazła fragment artykułu o zatopieniu
statku, na którym służył jej syn. Natychmiast pobiegła z
płaczem do Ojca Pio, który pocieszając ją, mówił: Któż
Ci powiedział, że Twój syn nie żyje? Istotnie, Ojciec
Pio podał jej dokładną nazwę i adres hotelu, w którym
zatrzymał się ów oficer po ocaleniu się z wraku na
Atlantyku. Czekał on tam na zlecenie nowego zadania.
Luiza nie zwlekając wysłała do syna list i po około
dwóch tygodniach dostała od niego odpowiedź. Żył i był
zdrowy.
86. Pewna kobieta w Rotundzie San Giovanni była takim
dobrym człowiekiem, że Ojciec Pio twierdził, iż
niemożliwością byłoby znaleźć najmniejszą skazę w jej
duszy, wymagającą wybaczenia. Innymi słowy, całe jej
życie prostą drogą prowadziło do nieba. Pod koniec
Wielkiego Postu Paolina poważnie zachorowała. Wszyscy
wzywani doktorzy zgodnie twierdzili, że jej stan jest
beznadziejny. Jej mąż i ich pięcioro dzieci udali się do
klasztoru aby modlić się z Ojcem Pio i prosić go o
pomoc. Dwoje z dzieci chwyciło jego sutannę i wtulając w
nią twarze, płakało. Ojciec Pio rozgniewał się trochę
ale zaraz starał się je pocieszyć. Obiecał, że będzie
modlić się za nich, ale to wszystko, co może dla nich
zrobić! Po czasie, na początku Siódmej Godziny,
zachowanie czcigodnego Ojca uległo zmianie: poprosił o
uzdrowienie Paoliny i oznajmił, iż jej wskrzeszenie
nastąpi w Wielki Poniedziałek. Lecz w Wielki Piątek
Paolina straciła przytomność, zapadając w śpiączkę.
Następnego dnia, w Sobotę, zmarła. Część jej rodziny
przyniosła jej suknię ślubną aby ubrać w nią zmarłą,
zgodnie z tradycją. Inni z kolei pobiegli do klasztoru
prosić Ojca Pio o cud. Odpowiedział im tylko: Będzie
wskrzeszona i odszedł w stronę ołtarza odprawiać Mszę
Świętą. Kiedy zaczął śpiewać Gloria i rozległ się dźwięk
dzwonków obwieszczający zmartwychwstanie Chrystusa, głos
Ojca Pio załamał się; zaczął szlochać i oczy jego
wypełniły się łzami. W tym samym momencie Paolina
została wskrzeszona. Bez żadnej pomocy wstała z łóżka,
uklękła i odmówiła Pacierz trzy razy. Potem wstała i
uśmiechnęła się. A więc została uzdrowiona... a raczej
wskrzeszona. Albowiem Ojciec Pio nie powiedział, że
wróci ona do zdrowia, lecz że zostanie wskrzeszona. A
zapytana o to, co się stało kiedy umarła, odpowiedziała:
Wznosiłam się w górę, wyżej i wyżej, i kiedy otoczyła
mnie wspaniała jasność, wróciłam z powrotem.
87. Pewna kobieta powiedziała: Moja pierworodna córka,
która urodziła się w 1953. roku, została uratowana przez
Ojca Pio kiedy miała osiemnaście miesięcy. Rankiem 6.
stycznia 1955. roku mój mąż i ja byliśmy w kościele na
mszy świętej, a nasza córka była w domu z dziadkiem.
Nastąpił wypadek: wpadła do wanny pełnej wrzątku.
Została poparzona na brzuchu i plecach. Po godzinie
przyszedł lekarz, obejrzał ją i kazał zabrać do
szpitala, gdyż mogła umrzeć od ran poparzeniowych. Z
tego powodu nie dał nam żadnych lekarstw. Po wyjściu
doktora zaczęłam modlić się o pomoc Ojca Pio. Było już
prawie południe. Kiedy przygotowywałam się do pójścia do
szpitala, moja córeczka, która była sama w swojej
sypialni zawołała: Mamusiu, nie mam już oparzeń! Kto
uleczył Twoje rany? spytałam ją z wielkim zdumieniem, a
ona odpowiedziała: Ojciec Pio przyszedł. Zasklepił moje
rany kładąc swą rękę na poparzeniach. Istotnie, nie było
nawet śladu na ciele mojej córeczki, mimo że lekarz
dopiero co powiedział mi, że umrze.
88. Wieśniacy Rotundy San Giovanni z czułością
wspominają to następujące zdarzenie. Wiosną drzewa
migdałowe zakwitły i obiecywały obfite plony. Lecz
niestety pojawiły się miliony żarłocznych gąsienic i
pożarły liście i kwiaty. Nie oszczędziły nawet skorup.
Po dwóch dniach nieudanych prób opanowania inwazji,
wieśniacy dla których hodowla migdałów była jedynym
źródłem utrzymania zdecydowali się porozmawiać o tym
problemie z Ojcem Pio. Ojciec Pio popatrzył na drzewa z
okien swojego klasztoru i zdecydował się je
pobłogosławić. Nałożył święte szaty i począł się modlić.
Kiedy skończył, wziął wodę święconą i uczynił w
powietrzu znak Krzyża Świętego w stronę drzew.
Następnego dnia gąsienice znikły ale drzewa wyglądały
jak zeschnięte badyle. To była istna katastrofa! całe
plony zostały zmarnowane. To co wydarzyło się później
było niewiarygodne. Mieliśmy obfite plony, plony, jakich
nigdy przedtem nie widzieliśmy, lecz jak to jest
możliwe, żeby drzewa zaowocowały bez kwiatów? Jak można
otrzymać owoce z drzew wyglądających jak zeschnięte
badyle? Naukowcy nigdy nie znaleźli odpowiedzi na ten
fenomen.
89. W ogrodzie klasztornym rosły cyprysowe, owocowe i
iglaste drzewa. W letnie popołudnia Ojciec Pio
zasiadywał w ich cieniu ze swymi gośćmi i przyjaciółmi
aby schronić się przed skwarem słońca. Pewnego razu,
kiedy Ojciec Pio rozmawiał z dużą grupą ludzi, całe
mnóstwo ptaków zaczęło ćwierkać i hałasować w cieniu
drzew. Ptaki te skomponowały symfonię. Ojciec Pio
zniecierpliwiony symfonią zadarł głowę i powiedział:
Cisza! W tym momencie zamarł hałas ptaków, świerszczy i
cykad. Ludzie obecni przy nim byli wielce oszołomieni.
Ojciec Pio przemówił do ptaków jak Święty Franciszek.
90. Pewien mężczyzna powiedział: Moja matka pochodzi z
Foggi i była jedną z pierwszych córek kościoła Ojca Pio.
Poprosiła aby Ojciec Pio nawrócił i chronił mojego ojca.
W kwietniu 1945. roku mój ojciec został skazany na karę
śmierci, która miała być wykonana przez pluton
egzekucyjny. Był przed plutonem kiedy nagle ujrzał Ojca
Pio, który zjawił się, żeby go ocalić. Dowodzący
plutonem wydał rozkaz oddania ognia ale żaden z
karabinów wymierzonych w mojego ojca nie wystrzelił.
Siedmiu żołnierzy i ich dowódca z niedowierzaniem
sprawdzili swą broń lecz nie znaleźli w niej żadnych
usterek. Pluton znów wymierzył w mojego ojca i próbował
oddać strzały po raz drugi lecz i tym razem karabiny nie
wystrzeliły. To tajemnicze i niewytłumaczalne zajście
przerwało egzekucję. Później mój ojciec otrzymał
ułaskawienie od kary śmierci za zasługi w wojnie, za
które otrzymał medal i gdzie również został kaleką. Po
powrocie do domu przeszedł na wiarę katolicką, otrzymał
sakrament w Rotundzie San Giovanni i poszedł złożyć
dzięki Ojcu Pio. Dzięki temu spełnił się upragniony
przez moją matkę cud, o który zawsze prosiła Ojca Pio:
nawrócenie jej męża.
91. Ojciec Onorato opowiadał: Przyjechaliśmy razem z
moim kolegą motocyklem do Rotundy San Giovanni.
Dotarliśmy do klasztoru tuż przed południem. Po oddaniu
hołdu przełożonemu udałem się do sali jadalnej aby
spotkać się z Ojcem Pio i pocałować jego rękę. Muszę
zauważyć, że mój motor był marki Osa, Ojciec Pio spytał
się mnie więc: Synu, czy osa? Cię nie ukąsiła? Byłem tym
zdziwiony, ponieważ Ojciec Pio nie widział mnie kiedy
zajechałem, ale skądś wiedział jakiego środku transportu
użyłem aby się tu dostać. Następnego ranka opuściliśmy
Rotunde na mojej Osie udając się w stronę St. Michel,
małego miasteczka położonego nieopodal. Kończyła się
benzyna więc postanowiliśmy napełnić bak w Monte St.
Angelo. Jednakże tuż po wjeździe do miasteczka okazało
się, że mamy pecha, gdyż wszystkie stacje były
zamknięte. Zdecydowaliśmy się więc wrócić do Rotundy San
Giovanni z nadzieją, że spotkamy po drodze kogoś, od
kogo będziemy mogli dostać paliwo. Martwiłem się moimi
braćmi w klasztorze; byłoby niewdzięcznością nie wrócić
na czas południowego posiłku, gdyż wiedziałem, ze mnie
oczekują. Nagle silnik zaczął hałasować z powodu
niedostatku benzyny i po kilku metrach motor stanął. Po
sprawdzeniu baku okazało się, że jest pusty. Ze smutkiem
przypomniałem mojemu koledze, że zostało nam już tylko
dziesięć minut, żeby zdążyć na wspólny posiłek z naszymi
braćmi. Nie byliśmy w stanie znaleźć żadnego rozwiązania
i wtedy mój kolega z frustracją pchnął nogą korbę od
rozrusznika. To było nie do uwierzenia. Motor nagle
zaczął działać. Natychmiast ruszyliśmy w stronę Rotundy
San Giovanni nie zadając sobie pytania jak to było
możliwe, że uruchomiliśmy motocykl bez paliwa. Kiedy
dojechaliśmy na środek placu motor znów przestał
działać, tak samo nagle, jak zaczął. Sprawdziliśmy bak i
okazało się, że był tak samo pusty jak przedtem. Równie
wielkie zdumienie ogarnęło nas, kiedy spojrzeliśmy na
zegarki: było dziesięć minut przed czasem posiłku. To
oznaczało, ze przejechaliśmy piętnaście kilometrów w
pięć minut: średnio 180 kilometrów na godzinę. Bez
benzyny! Wszedłem do klasztoru akurat wtedy, kiedy moi
bracia schodzili na posiłek; a kiedy poszedłem zobaczyć
się z Ojcem Pio, on tylko mi się przyglądał i uśmiechał.
92. Był maj 1925. roku. Maria miała małe dziecko, które
było chore od urodzenia. W związku z tym Maria była
bardzo zatroskana o los swojego dziecka. Po wizycie
lekarskiej powiedziano jej, że jej dziecko ma bardzo
skomplikowaną chorobę. Nie było dla niej żadnej nadziei,
żadnych szans na wyzdrowienie. Wtedy Maria zdecydowała
się pojechać pociągiem do Rotundy San Giovanni. Mimo że
mieszkała w maleńkiej miejscowości na południu Puglii
(biedny rejon południowych Włoch), dotarły do niej
opowieści o Ojcu Pio, o zakonniku, który był znamienny
jak Jezus, czynił cuda, uzdrawiał chorych i dawał
nadzieję zdesperowanym. Natychmiast wyjechała w stronę
Rotundy, lecz po drodze dziecko zmarło. Czuwała przy nim
całą noc a potem położyła do kufra i zamknęła wieko.
Następnego dnia dotarła do Rotundy San Giovanni. Nie
miała nadziei lecz nie utraciła wiary. Tego wieczora
poznała Ojca Pio. Czekała w kolejce do konfesjonału i
niosła na rękach kufer, gdzie znajdowało się ciało jej
synka, który zmarł dwadzieścia cztery godziny wcześniej.
Kiedy stanęła przed Ojcem Pio, uklękła, zapłakała i
błagała o pomoc. On przypatrywał się jej uważnie i wtedy
ona uchyliła wieko i pokazała Ojcu zwłoki dziecka.
Ojciec Pio, do głębi serca poruszony jej żalem, wziął
maleńkie ciałko jej synka i położył na jego czole swą
dłoń. Modlił się, zadzierając głowę do Nieba. Nagle
dziecko ożyło. Zaczęło ruszać rączkami, nóżkami i
wyglądało tak, jakby dopiero co przebudziło się z
długiego snu. Zwracając się do matki, Ojciec Pio rzekł:
Matko, czemu płaczesz? Twój syn spał! Okrzyki radości
matki i zebranych wypełniły cały kościół i wydarzenia
tego dnia i cudu, jaki uczynił Ojciec Pio były na ustach
wszystkich.
93. Tego wieczora inżynier pozostał długo w klasztorze i
kiedy zdecydował się wyjść zobaczył, że pada deszcz.
Zwrócił się do Ojca Pio: Nie mam parasola. Czy mogę
zostać tutaj do rana? Bo jeśli nie to zmoknę na deszczu.
Przykro mi przyjacielu, to jest niemożliwe. Ale nie
martw się. Dotrzymam tobie towarzystwa. Odpowiedział
Ojciec Pio. Ale inżynier pomyślał, że byłoby lepiej dla
Ojca Pio gdyby nie odbywał tej pokuty. Pomyślał tak
pomimo, że byłoby bardziej bezpiecznie iść w jego
towarzystwie. Inżynier włożył na głowę kapelusz i zaczął
iść 3 kilometry dzielące klasztor od miasta. W momencie,
gdy wyszedł zauważył ze zdziwieniem, że przestało padać.
Kiedy dotarł do domu w którym gościł jeszcze trochę
siąpiło. Mój Boże! wykrzyknęła kobieta, która otworzyła
mu drzwi Musisz być zupełnie przemoczony! Wcale nie.
Odparł inżynier Przecież nie pada. W tym momencie
chłopi, którzy go gościli popatrzyli na siebie ze
zdziwieniem. Co ty mówisz? Przestało padać. Leje deszcz.
Posłuchaj! Otworzyli drzwi, na zewnątrz padał gęsty
deszcz. Powiedzieli mu, że deszcz padało bez przerwy
przez godzinę. Jak tobie się udało dojść tutaj i nie
zmoknąć? zapytali. Inżynier powiedział: Ojciec Pio
powiedział mi, że będzie mi towarzyszył. Wtedy chłopi
uświadomili sobie, że Ojciec Pio sprawił cud i
powiedzieli mu o tym. No to wszystko jest jasne, jeśli
Ojciec Pio tak tobie powiedział. Po wyjaśnieniu
zdarzenia poszli do kuchni zjeść obiad i wtedy kobieta
powiedziała: Towarzystwo Ojca Pio jest z pewnością
lepsze niż parasol.
94. Człowiek z Ascoli Piceno (miasto we Włoszech)
powiedział: Pod koniec lat 50-tych pojechałem wraz z
moją żoną do Saint Giovanni Rotondo, żeby pójść do
spowiedzi, otrzymałem rozgrzeszenie, pokutę i poradę od
Ojca Pio. Wieczorem byłem stale na terenie klasztoru,
kiedy Ojciec Pio zobaczył mnie ponownie i zapytał:
Ciągle tu jesteś? Tak. Moja Mała Myszka nie zapaliła!
powiedziałem - Co to jest Mała Myszka? zapytał Ojciec
Pio - To mój samochód. Nazywam go Mała Myszka.
Odpowiedziałem - Chodźmy to zobaczyć. Powiedział Ojciec
Pio. Powiedział mi, żebym ruszył w drogę co uczyniłem
bez kłopotu. Jechaliśmy całą noc i przez następny ranek.
Po przybyciu na miejsce odwiozłem samochód do warsztatu
do przeglądu. Mechanik powiedział mi, że samochód miał
nie działającą instalację elektryczną. Nie mógł
uwierzyć, kiedy powiedziałem mu, że jechałem tym
samochodem przez całą noc. W rzeczywistości przejechanie
300 kilometrów dzielących San Giovanni Rotondo i Ascoli
Picena w takim samochodzie było niemożliwe. Zrozumiałem,
że Ojciec Pio pomógł wrócić do domu i w myślach
podziękowałem mu za to.
95. Mąż jednej kobiety był bardzo chory. Kobieta udała
się do klasztoru, ale nie wiedziała jak dotrzeć do Ojca
Pio. Żeby się wyspowiadać przed nim musiała czekać aż
trzy dni. Chcąc zwrócić na siebie uwagę wstała w czasie
mszy i przeszła z jednej strony kościoła na drugą. W
końcu zdecydowała się w modlitwie opowiedzieć o swoim
problemie Maryi i prosić o pomoc Ojca Pio. Po mszy
zaczęła ponownie iść przez kościół, żeby spotkać Ojca
Pio. W końcu doszła do słynnego korytarza przez który
zawsze przechodził Ojciec Pio. Jak tylko Ojciec Pio ją
zauważył powiedział: Kobieto małej wiary, kiedy w końcu
poprosisz mnie o pomoc? Czy uważasz, że jestem głuchy?
Pięć razy już opowiedziałaś mi o swoim kłopocie, kiedy
stałaś przy mnie. Ja rozumiem! Ja rozumiem! Idź do domu.
Wszystko jest dobrze. Poszła do domu i zobaczyła, że jej
mąż wyzdrowiał. |