Tekst napisany w oparciu o książkę “Cuda
Eucharystyczne” - Joan Carroll Cruz.
Cuda Eucharystyczne
Poprzez tą stronę mamy możliwość poznawać wielkie
cuda. Są one świadectwem danym przez Boga na potwierdzenie podstawowych
prawd i najwznioślejszych tajemnic religii katolickiej: „A Słowo stało
się ciałem i zamieszkało między nami” – nie tylko w Betlejem, ale także
w każdym katolickim tabernakulum i w każdym katolickim sercu.
Eucharystia
Cud w Lanciano, Włochy, rok 700
Cud w Braine, Francja, rok 1153
Cud w Ferrarze, Włochy, rok 1171
Cud w Augsburgu, Niemcy, rok 1194
Cud w Alatri, Włochy, rok 1228
Cud w Santarem, Portugalia, wiek XIII
Cud w Offida, Włochy, rok 1280
Cud w Paryżu, Francja, rok 1290
Cud w Middleburgu, Belgia, rok 1374
Cud w Dubnej, Polska, rok 1867
Cud w Stich, Niemcy, rok 1970
Historyczne przykłady cudów Eucharystycznych
[Do góry]
Eucharystia
Święty Kościół katolicki naucza, że w czasie Mszy Świętej, w momencie
Konsekracji, chleb i wino stają się prawdziwie Ciałem i Krwią Jezusa
Chrystusa.
Zarówno chleb jak i wino przeistaczają się w Jezusa Chrystusa – Jego
Ciało, Krew, Duszę i Boskość tak, że w Komunii Świętej Chrystus
przychodzi do nas cały i prawdziwy. Co ważne, nawet najmniejsza cząstka
konsekrowanej Hostii oraz najmniejsza kropla konsekrowanego „wina” jest
Chrystusem; zawsze całym i niepodzielnym.
Obecność Zbawiciela trwa tak długo jak długo utrzymują się postacie
chleba i wina. Tak więc Pan nasz obecny jest w osobie przyjmującej Go
w Komunii Świętej przez około 15 minut i osoba ta powinna czcić Boga w
sobie przez cały czas Jego sakramentalnej obecności. Bardzo znane
jest opowiadanie o św. Filipie Nereuszu, który zobaczył Kobietę
wychodzącą z kościoła zaraz po przyjęciu Komunii Świętej, nie zważając
na obecność Chrystusa w swoim sercu. Święty Filip natychmiast posłał za
nią dwóch ministrantów ze świecami, by szli obok niej przypominając, że
kobieta ta była ciągle jeszcze żywym tabernakulum Wszechmocnego Boga.
Aby godnie przyjąć Komunię Świętą, osoba musi być w stanie łaski
uświęcającej, a więc bez grzechu ciężkiego. Poza stanem łaski
uświęcającej, przystąpienie do Komunii Świętej wymaga również pobożnej
intencji oraz odpowiedniego postu. Kościół wymaga wstrzymania się od
posiłku i picia, z wyjątkiem wody i koniecznych lekarstw, na czas jednej
godziny przed przystąpieniem do Stołu Pańskiego.
[Do góry]
Cud w
Lanciano, Włochy, rok 700
W VIII wieku kapłan z zakonu św. Bazylego odprawiał Mszę Świętą.
Prastary dokument opisuje tego kapłana jako „dobrze obeznanego w naukach
tego świata, ale bardzo mało w sprawach Bożych”. Często zdarzało mu się
wątpić w tajemnice Przeistoczenia i właśnie gdy skończył wypowiadać
uroczyste słowa Konsekracji, Hostia w jego rękach nagle zmieniła się
w okrągły fragment ciała, a wino w widoczna krew.
Dopiero po jakimś czasie, gdy otrząsnął się z oszołomienia tym cudownym
zjawiskiem dokonanym na jego oczach, ze łzami radości zwrócił się do
braci zakonnych mówiąc: ”Błogosławieni świadkowie, którym Bóg Najwyższy
dał poznać się przed ich oczyma. Chodźcie bracia i podziwiajcie Boga
Naszego, który jest tak blisko nas. Oto Ciało i krew umiłowanego Pana
Naszego”.
Wszyscy zebrani pospieszyli do ołtarza wydając okrzyki podziwu, a
następnie zawiadomili okolicznych wiernych, którzy tłumnie przybiegli
aby oglądać ten cud.
Ciało pozostało nienaruszone, ale krew w kielichu wkrótce zmieniła się w
pięć nierównych i nieregularnych bryłek. Zakonnicy postanowili je
zważyć. Okazało się, że jedna bryłka ważyła tyle samo co wszystkie
razem, ciężar dwóch równy był ciężarowi trzech, a ciężar najmniejszej
równał się ciężarowi największej.
W 1574 roku prałat Rodrigues, w asyście wiarygodnych świadków
potwierdził, że wspólny ciężar pięciu bryłek skrzepniętej krwi równał
się wadze każdej poszczególnej bryłki.
4 marca 1971 roku profesor Linoli (wykładowca anatomii, patologii
histologicznej, chemii i mikroskopii klinicznej oraz główny lekarz
szpitali w Arezzo) wobec licznie zgromadzonych wybitnych osobistości
Kościoła oraz władz miejskich, politycznych, sądowych i wojskowych,
ekspertów medycyny ogłosił wyniki swoich badań.
Badania histologiczne (mikroskopowe) stwierdziły i udokumentowały
następujące fakty: fragment ciała stanowił prążkowaną tkankę ścianki
sercowej, wolną od jakiegokolwiek śladu materiału lub substancji
konserwującej. Zarówno ciało jak i krew miały pochodzenie ludzkie.
Obydwie substancje miały też wspólną grupę krwi – AB.
Frakcjonowanie protein w skrzepniętej krwi okazało się zupełnie
normalne, zachowujące procentową proporcję odpowiadającą normalnej
świeżej krwi.
Profesor Linoli podkreślił, że gdyby krew pochodziła od osoby zmarłej,
podlegałaby szybkiemu procesowi zepsucia i rozkładu. Co więcej, w opinii
profesora, tylko ręka wysoce doświadczona w sekcjach anatomicznych
byłaby zdolna wykonać tak doskonałe, styczne ciecie – zaokrąglone,
grubsze na zewnętrznych obrzeżach i stopniowo cieńsze aż do pustki w
obszarze centralnym – na tak wgłębionym, wewnętrznym organie jak mięsień
sercowy.
W zakończeniu swego raportu profesor stwierdził, że choć ciało i krew
znajdowały się w pojemnikach nie zamkniętych hermetycznie, to jednak nie
uległy uszkodzeniu, pomimo wystawienia przez cały czas na działanie
czynników fizycznych, biologicznych i atmosferycznych.
Monstrancja zawierająca te relikwie znajduje się w tabernakulum
ustawionym nad głównym ołtarzem kościoła Św. Franciszka we Włoszech.
Tabernakulum jest otwarte dzięki czemu wierni mogą spoglądać na ten
wielki cud, obecny wśród nas od ponad 1200 lat.
[Do góry]
Cud w
Braine, Francja, rok 1153
W 1153 roku, arcybiskup z Soissons, w celu uczczenia święta Ducha
Świętego, zarządził odprawienie uroczystej Mszy Świętej z procesją
dookoła miasta. W tej wielkiej uroczystości uczestniczyła cała ludność
miasta, łącznie z innowiercami, którzy uczynili to zarówno z szacunku
dla arcybiskupa, jak i zwykłej ciekawości.
W czasie sprawowania Najświętszej Ofiary, w momencie Przeistoczenia,
wszyscy zebrani ujrzeli zamiast Hostii postać małego dziecka. Wizja
musiała być na tyle wspaniała i wzruszająca, że innowiercy, napełnieni
Duchem Świętym poprosili o chrzest.
[Do góry]
Cud w
Ferrarze, Włochy, rok 1171
Była to niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, 28 marca 1171 roku.
Uroczystą Mszę Świętą koncelebrował ojciec Pietro de Nerona. W momencie
gdy konsekrowana Hostia przełamana została na dwie części, wytrysnął z
niej strumień krwi tak gwałtowny i obfity, że opryskana została mała
krypta umieszczona ponad ołtarzem. Zdumieni wierni ujrzeli nie tylko
tryskającą krew, ale też i Hostię przemienioną w ciało.
Biskup Amato z Ferrary, wespół z biskupem Gherardo z Revenny,
pośpieszyli natychmiast do miejsca cudu. Ujrzawszy na własne oczy krew i
Hostię przemienioną w ciało, stwierdzili jednomyślnie, że była to
„prawdziwie cudowna Krew Naszego Pana”.
W 1500 roku podjęto prace nad przebudową kościoła w imponującą bazylikę,
która przetrwała do naszych czasów. Podczas prac marmurowa krypta
niezmiennie pokryta cudownymi, purpurowymi kroplami krwi, przeniesiona
została znad ołtarza do wspaniale udekorowanej bocznej kaplicy, na
drugim piętrze sanktuarium. Święta krew jest zawsze widoczna gołym okiem
i jako niezwykła relikwia, otaczana należytym szacunkiem i czcią.
[Do góry]
Cud w
Augsburgu, Niemcy, rok 1194
Historia cudu w Augsburgu ma swój początek w chwili, gdy pewna kobieta
wpadła na myśl, by przechowywać konsekrowaną Hostię u siebie w domu. Po
przyjęciu Komunii podczas porannej Mszy Świętej, wyjęła Hostię z ust i
zaniosła do domu, gdzie zalepiła Ją w woskowanym pudełeczku, tworząc w
ten sposób coś na wzór prostego relikwiarza. Najświętszy Sakrament
pozostawał w jej domu przez pięć lat. Dopiero w 1199 roku, pod wpływem
wyrzutów sumienia, kobieta wyjawiła prawdę kapłanowi, który natychmiast
przeniósł Hostię do kościoła Świętego Krzyża.
Kapłan Berthold otwierając woskowy relikwiarz zauważył, że część Hostii
przemieniła się w ciało pokryte czerwonymi smugami. Wszyscy kapłani
obecni przy otwarciu relikwiarza byli bardzo przejęci tym wydarzeniem i
po długiej dyskusji doszli do wniosku, że lepiej można będzie poznać
istotę tej substancji, gdy przełamie się ją na dwie części. Jakież było
ich zdumienie, gdy okazało się, że ciała nie można rozdzielić z powodu
scalających je cieniutkich żyłek. Wtedy uznali, że było to prawdziwie
Ciało Jezusa Chrystusa.
Kilku kapłanów zareagowało na to cudowne zjawisko zamierając z podziwu,
innych ogarnął lęk, a jeszcze inni radzili by taki cud zachować w
całkowitej tajemnicy. Jednakże zakrystian przekonał zebranych, że sprawa
wymaga interwencji biskupa. W otoczeniu wiernych i kapłanów z wielu
parafii, biskup Udalskalk zbadał cudowną Hostię i zarządził, by złożona
w woskowym relikwiarzu, przeniesiona została do katedry.
W czasie wystawienia Hostii w katedrze, trwającego od Wielkanocy do
świąt Jana Chrzciciela, miał miejsce następny cud. Na oczach wiernych
Hostia koloru krwi powiększył się i rozsadziła woskowy relikwiarz.
Decyzją biskupa cudowna Hostia i cząstki wosku złożone zostały w
kryształowym naczyniu i zwrócone do kościoła Świętego Krzyża. Tamże
cudowna Hostia przechowywana jest pod szkłem już ponad 800 lat,
zachowując doskonale nienaruszony stan.
[Do góry]
Cud w
Alatri, Włochy, rok 1228
Młoda dziewczyna z Alatri starała się zwrócić na siebie uwagę
przystojnego i popularnego młodzieńca. W tym celu postanowiła zdobyć
eliksir miłosny od kobiety, o której mówiono, że zna się na takich
sprawach. Ta nakazała dziewczynie przyjąć Komunię, szybko wyjąć ją z ust
i ukryć w chusteczce. Ponadto dodała "Jakiż środek może być mocniejszy
od boskiego ciała Króla Serc?"
Dziewczyna posłuchała rady, ale natychmiast po dokonaniu tego czynu,
zaczęło ją dręczyć sumienie. Już niosąc Najświętszy Sakrament do domu
przeżywała takie udręki, że aby ukoić sumienie, postanowiła schować
Hostię w małym woreczku i ukryć w odległym kącie w domu, obok trzymanego
tam chleba.
Mijały dni i noce pełne koszmarnych snów. Wreszcie trzeciego dnia z rana
postanowiła wyjąć woreczek z ukrycia i podjąć ostateczną decyzję, czy
przekazać go kobiecie, której rady tak nieopatrznie posłuchała, czy też
zanieść go do kościoła. Gdy otworzyła woreczek i rozwinęła chustkę,
zamarła ze zgrozy. Na chustce nie leżała już Hostia podobna do chleba,
lecz mająca postać ciała koloru krwi. Dziewczyna nie miała też żadnej
wątpliwości, że było to ciało żywe.
Jej ból i płacz zaalarmował członków rodziny, którzy przybiegli do niej
i ujrzawszy przyczynę, natychmiast zawiadomili sąsiadów. Wieść lotem
błyskawicy obiegła miasteczko, docierając także do księży parafii.
Kapłan, który przybył na miejsce owinął woreczek z Hostią welonem i w
otoczeniu ogromnego tłumu rozentuzjazmowanych wiernych, skierował swe
kroki do biskupa.
Biskup Edoardo Facchini z Alatri, celebrujący 25 lat swej sakry
biskupiej, w 1960 roku w licznej asyście dostojników kościoła,
przeprowadził kanoniczne rozpoznanie świętych relikwii.
Relikwiarz przeniesiony został z kaplicy do pomieszczenia w katedrze,
gdzie zbadano pieczęcie, stwierdzając, że były nienaruszone. Podobnie
szklany pojemnik z Hostią ukazał nienaruszoną jedwabną czerwoną wstęgę z
pieczęcią biskupa z Alatri.
Biskup Facchini złamał pieczecie i wyjął cudowną Hostię. Jej postać
pozostała niezmieniona; był to fragment ciała, lekko brązowego koloru.
Biskup Cesario D'Amato w swym kazaniu powiedział:
".... ten cud trwa. Jest on widzialny, niezniszczalny, rzeczywisty".
[Do góry]
Cud w Santarem, Portugalia, XIII wiek
W miasteczku Santarem, żyła uboga kobieta cierpiąca z powodu swego
niewiernego męża. Nie mogąc znieść dłużej tej udręki, udała się do
wróżki, od której otrzymała obietnicę pomocy, w zamian za konsekrowaną
Hostię. Po długim wahaniu kobieta przyjęła Komunię Świętą i wyjąwszy ją
z ust owinęła w welon i skierowała się do wróżki.
Po kilku krokach Hostia zaczęła krwawić tak obficie, że krople kapiące z
welonu przyciągnęły uwagę przechodniów. Widząc zakrwawioną rękę,
pośpieszyli kobiecie z pomocą, lecz ta pobiegła szybko w stronę domu,
zostawiając za sobą ślady krwi.
Chcąc ukryć zakrwawiony welon z Hostią, zamknęła ją w skrzyni. W nocy
tajemnicze światło wydobywające się ze skrzyni oświetliło wnętrze domu i
kobieta zmuszona była wyznać swój czyn przed mężem. Przejęci czcią padli
na kolana, a nad ranem wezwali kapłana.
Wieść o cudownym wydarzeniu rozniosła się po okolicy, przyciągając
ogromne tłumy.
Cudowna Hostia przeniesiona została w procesji do kościoła, zamknięta w
woskowej puszce i złożona w tabernakulum. W tym kościele cudowna Hostia
darzona jest czcią i adoracją przez rzesze wiernych i pielgrzymów aż do
dnia dzisiejszego.
[Do góry]
Cud w
Offida, Włochy, rok 1280
Kobieta o imieniu Ricciarella głęboko cierpiała z powodu obojętności
swego męża - Giacomo Stasio i dokonała wszelkich starań, by przywrócić
zgodę i miłość w rodzinie. Pewnego dnia ktoś obiecał jej powrót harmonii
rodzinnej, jeśli spełni następujący czyn: miała przynieść Komunię Świętą
do domu, ogrzewając nad ogniem zamienić ją w proszek, a następnie
zmieszać z pokarmem męża,
Zdesperowana kobieta posłuchała rady i przyniosła z kościoła Hostię,
wyjętą z ust po Komunii Świętej. Położyła ją na półkolistej płytce i
podeszła do ognia. Jednak zamiast się skruszyć w proch pod wpływem
ognia, jak tego oczekiwała kobieta, konsekrowana Hostia nagle
przemieniła się w fragment krwawiącego ciała. Ricciarella w popłochu
posypywała płytkę popiołem i polewała roztopionym woskiem, lecz nic nie
mogło zmienić faktów - na zakrwawionej płytce pozostawał niezmiennie
fragment ciała.
Przejęta zerwała ze stołu obrus, owinęła w niego płytkę z Hostią i
wybiegła do stajni, gdzie zakopała zawiniątko w gnojowisku.
Wieczorem tego dnia koń prowadzony przez męża Ricciarelli pada na kolana
przed stajnią w której ukryta była Hostia. Tuż przy progu zwierzę
stanęło dęba i z uporem opierało się przed wejściem do środka. Dopiero
straszliwe razy bata zmusiło zwierzę do przestąpienia progu. Koń
wchodził jednak bokiem, co sprawiało wrażenie jakby ciągle spoglądał w
stronę gnojowiska. Porywczy Giacomo wpadł w szał i oskarżył żonę o
rzucenie czaru na stajnię i zwierzę.
Przez siedem lat Najświętszy Sakrament leżał ukryty w stajni. Przez
wszystkie te lata zwierzęta wchodziły do stajni bokiem, z głową
zwróconą, jakby na znak szacunku, w stronę gnojowiska. Biedna kobieta
nie zaznała szczęścia na które tak liczyła, a ponadto co dnia przeżywała
straszliwe udręki i wyrzuty sumienia. W końcu postanowiła wyznać grzech
na spowiedzi.
Klękając przy konfesjonale Ricciarella, wstrząsana szlochem, nie była w
stanie wymówić słowa. Wydawało się, że łagodne rady ojca Diotallevi
okażą się nieskuteczne, lecz wreszcie kobieta zdobyła się na
wypowiedzenie prośby, by pomógł jej wyznać grzechy. Zakonnik zaczął
zatem wymieniać różne możliwe występki przeciw przykazaniom, lecz wobec
ciągłego milczenia penitentki stwierdził wreszcie: "Wymieniłem wszystkie
grzechy ludzkie; nie wiem coś mogła uczynić, chyba że zabiłaś Boga".
"To jest właśnie mój grzech! - krzyknęła kobieta. - Ja zabiłam Boga!" I
wreszcie opowiedziała o swoim występku.
Ojciec Giacomo, choć całkowicie zaszokowany tym co usłyszał, udzielił
rozgrzeszenia i zdecydował się odzyskać Hostię. Odziany w szaty
liturgiczne udał się do domu kobiety, wszedł do stajni i nie zważając na
brud sam odrzucił nawóz i śmieci. Wkrótce ze zdumieniem odkrył, że
obrus, płytka oraz Najświętsza Hostia nie nosiły jakiegokolwiek śladu
zanieczyszczenia. Z radością w sercu ojciec Giacomo pośpieszył ze
wszystkim do klasztoru.
Wszyscy jednomyślnie uznali, że Hostia zasługuje na najwyższą cześć i
adorację w specjalnym relikwiarzu. Zdecydowano się zamówić wykonanie
dzieła u Mistrzów w Wenecji.
Wenecki artysta, któremu zlecono wykonanie relikwiarza gdy tyko przyjął
w swe ręce kielich z Hostią natychmiast powaliła go choroba - okazało
się, że był on w stanie grzechu ciężkiego. Dopiero po przystąpieniu do
spowiedzi świętej odzyskał zdrowie i zaczął prace.
Srebrny krzyż zawierający cudowną Hostię umieszczono wysoko nad głównym
ołtarzem, w sanktuarium Św. Augustyna w Offida.
[Do góry]
Cud w
Paryżu, Francja, rok 1290
Pewna biedna kobieta zmuszona była dać w zastaw swą najcenniejszą rzecz
- suknię, by zdobyć trochę pieniędzy na utrzymanie. Gdy zbliżała się
Niedziela Wielkanocna, kobieta pragnęła choć na ten jeden dzień ubrać
swą suknię. Właściciel lombardu, nie będąc chrześcijaninem, nie zgodził
się. Będąc jednak ciekawy co chrześcijanie przyjmują podczas Komunii
Świętej, zaproponował zwrot sukni w zamian za konsekrowaną Hostię.
Kobieta przystała na tę straszną propozycję, wyjęła z ust przyjętą
komunię Świętą i zaniosła innowiercy. Tenże człowiek umieścił Hostię na
stole, w obecności całej rodziny wyjął scyzoryk i kilkakrotnie zagłębił
ostrze w Ciało Pańskie. Natychmiast z Hostii buchnęły strugi krwi,
opryskując jego żonę i dzieci. Zaskoczony tym widokiem cisnął Hostię do
kominka, lecz zawisła ona w płomieniach nie doznając najmniejszego
uszczerbku. Ogarnięty przerażeniem, wydobył Hostię z ognia i wrzucił do
garnka z gotującą się wodą. Woda natychmiast zrobiła się czerwona i
wylewając się z garnka na podłogę, strumieniem wypłynęła na ulicę.
Przechodnie zauważyli krwawy strumień i jedna kobieta weszła do domu
innowiercy sprawdzić co było jego przyczyną. Tam doznała cudownej wizji
- obok garnka ujrzała postać Zbawiciela. Wizja trwała tylko chwilę i
zaraz potem dostrzegła w tym miejscu unoszącą się w powietrzu Hostię,
która powoli zaczęła opadać. Chwyciła w ręce wazę i pozwoliła, by w niej
spoczęła Hostia. Z wielką czcią odniosła ją do kościoła.
Innowierca tak był przerażony, że ukrył się. Niemniej w krótkim czasie
został ujęty i ukarany za świętokradztwo.
Król Filip IV, a także biskup Paryża, dowiedzieli się o tym cudownym
wydarzeniu i w miejsce domu wybudowano kaplicę.
[Do góry]
Cud
w Middleburgu, Belgia, rok 1374
Jan, z Kolonii, udawał gorliwość religijną, dalekim będąc od ducha
pokuty i przystąpił do Komunii Świętej bez spowiedzi. Gdy tylko kapłan
udzielił mu Komunii, Hostia natychmiast zamieniła się w cząstkę ciała i
ugrzęzła mu w gardle. Przerażony chciał jakoś ukryć ten fakt, lecz gdy
przygryzł zębami tkwiące w ustach ciało, natychmiast wypłynęły z niego
krople krwi, spadając na komunijny obrus. Kapłan zauważył krew oraz
dziwne zachowanie komunikanta i szybko zareagował, usuwając Hostię z
jego ust i przenosząc Ją z czcią na ołtarz.
Historia pokazuje, że ta świętokradcza Komunia nie uszła Janowi
bezkarnie - stracił on natychmiast wzrok. Ogarnięty żarliwym żalem za
swój grzech, podszedł na kolanach do kapłana i wyznał go przed całym
kościołem. Ta szczera skrucha przywróciła mu na nowo wzrok.
Wieść o cudzie rozeszła się błyskawicznie docierając do uszu arcybiskupa
Fryderyka III, który nakazał przeniesienie cudownej Hostii do katedry w
Kolonii.
[Do góry]
Cud w
Dubnej, Polska, rok 1867
Polska znajdowała się pod dominacją carskiej Rosji, usiłującej zniszczyć
polski język i kulturę.
W tych strasznych czasach prześladowań Zbawiciel nie pozostawił swych
wiernych w osamotnieniu. By wzmocnić wiarę i dodać ludności odwagę,
Chrystus objawił się w maleńkim kościółku w wiosce zwanej Dubna.
Cud wydarzył się, gdy pobożna ludność wioski uczestniczyła w
Czterdziestogodzinnym Nabożeństwie, w dniu 5 lutego 1867 roku. W czasie
wystawienia Najświętszego Sakramentu wierni zauważyli nagle świetliste
promienie wystrzeliwujące z Najświętszej Hostii. Po chwili, w środku
Hostii ukazała się postać Zbawiciela. Zdumiony kapłan wkrótce otoczony
został przez wiernych podchodzących do ołtarza, by z bliska przyjrzeć
się cudownemu objawieniu. Cud ten trwał aż do końca nabożeństwa i
widziany był przez wszystkich zgromadzonych w kościele, wśród których
nie brakowało nawet zastraszonych, chylących się ku schizmie, katolików.
Wieść o cudownym objawieniu szybko obiegła okolicę, wzbudzając czujność
władzy okupacyjnej. Policja wezwała kapłana na przesłuchanie, po czym
przesłała raport do gubernatora. Tenże nakazał, pod karą ciężkiego
więzienia, absolutne milczenie na temat cudownego wydarzenia.
Nieustraszony kapłan poinformował jednak o wszystkim biskupa, lecz ze
względu na niebezpieczeństwo represji i groźbę zamknięcia kościoła
władze kościelne zdecydowały nie rozgłaszać tej wieści.
Bez względu na działania władz carskich, w szybkim czasie wieść o
cudownym objawieniu obiegła Polskę, podnosząc na duchu umęczony naród i
wzmacniając wiarę w zwycięstwo wolności i wiary katolickiej.
[Do góry]
Cud w
Stich, Niemcy, rok 1970
We wtorek, 9 czerwca, o godzinie ósmej wieczorem, szwajcarski kapłan
przygotowywał się do odprawiania Mszy Świętej w kaplicy w Stich.
W czasie Mszy Świętej, zaraz po Konsekracji, zauważył on maleńką plamę
krwi na korporale. W momencie Podniesienia Kielicha dostrzegł następną
plamę krwi.
Po odprawieniu Mszy Świętej kapłan schował płótna w bezpieczne miejsce i
udał się natychmiast do chorego duszpasterza parafii - w którego
zastępstwie odprawiał Mszę Świętą.
Obaj kapłani razem zbadali płótna, nie znajdując żadnego naturalnego
wyjaśnienia dla pojawienia się śladów krwi. Postanowili odesłać płótna
do laboratorium chemicznego w celu dokonania badań naukowych
Badania przeprowadzane były bez ujawniania skąd pochodzą. Rezultaty
czterech analiz wykazały, że plamy pochodzą od ludzkiej krwi. Co więcej,
dyrektor laboratorium klinicznego stwierdził, że w jego przekonaniu krew
ta musiała pochodzić od człowieka cierpiącego agonię.
W miesiąc później, 14 lipca 1970 roku, ten sam kapłan przygotowywał się
do odprawienia Mszy Świętej. Sprawdził ze specjalną uwagą stan ołtarza,
obrusa, korporałów oraz kielicha stwierdzając, że są w pełni czyste i
nieuszkodzone. W czasie Mszy Świętej, po Konsekracji, na korporale
pojawiły się ponownie plamy krwi. Na każdej plamie wyraźnie rysował się
kształt krzyża. Kapłan obrócił się lekko i dał znak kościelnemu by
podszedł bliżej. Gdy kościelny ogarnięty zdumieniem wpatrywał się w
plamy krwi, kapłan udzielał Komunii Świętej. Po zakończeniu Mszy Świętej
kapłan zaprosił wiernych do ołtarza, by na własne oczy ujrzeli to
cudowne zjawisko.
Podobnie jak poprzednio postanowiono przebadać plamy ale w innym
laboratorium.
Wyniki badań, stwierdziły że plamy spowodowane były ludzką krwią.
[Do góry]
Historyczne
przykłady cudów Eucharystycznych
Przypadek niegodnego przyjęcia Ciała Pańskiego przekazał nam
Sozomen, historyk z V wieku. Pewien chrześcijanin z Konstantynopola
czynił wysiłki, by nawrócić swą żonę wyznającą herezję. W odpowiedzi na
jego wytrwałe nalegania kobieta zaczęła tylko udawać, że zmieniła swe
życie i przyjęła prawdziwą wiarę. Udając się z mężem na Mszę Świętą
przystąpiła niegodnie do Komunii Świętej i natychmiast w jej ustach
Hostia zamieniła się w kamień.
Św. Grzegorz z Tours napisał książkę O Chwale Męczenników
, w której opisuje wprost niezwykłą historię Boskiego działania. Trudno
byłoby uwierzyć jego słowom gdyby nie to, że fakty tego wydarzenia
potwierdza historyk Ewagriusz. Oto co pisze:
W czasach gdy na tronie kościelnym w Konstantynopolu zasiadał Mennas
(...) w mieście był zwyczaj, że gdy po Komunii pozostawała duża liczba
konsekrowanych cząstek, przyprowadzano chłopców ze szkoły, by je
spożyli. Zdarzyło się raz, że wśród chłopców znajdował się syn wytwórcy
szkła, który był Żydem. Gdy rodzice zapytali chłopca, dlaczego tak późno
wrócił ze szkoły, ten opowiedział, co spożył razem z innymi kolegami.
Ojciec chłopca wpadł w szał i pchnął syna do rozpalonego pieca w którym
wytapiał szkło. Matka, oszalała z bólu, biegała po ulicach rozdrapując
własne ciało i wołając imię syna. Po jakimś czasie z wnętrza pieca
doszedł matkę jego głos; podbiegła bliżej i ujrzała ona syna stojącego
wśród płomieni bez jakiejkolwiek szkody. Gdy pytano chłopca w jaki
sposób przeżył w płomieniach odpowiedział, że jakaś Pani odziana w
purpurę pojawiała się często, gasząc węgle dookoła i dając mu pić; tak
że gdy odczuł głód, przynosiła mu pożywienie. Gdy Cesarz Justynian
usłyszał o tym wydarzeniu, przekazał matkę i syna (którzy przyjęli Wodę
Chrztu Świętego) pod opiekę Kościoła, a ojca odmawiającego uznania cudu,
kazał ukrzyżować jako mordercę swego dziecka.
Św. Grzegorz z Tours dodaje:
Chłopiec przyjął Najświętszy Sakrament w kościele pod wezwaniem
Najświętszej Maryi Panny, gdzie znajduje się figura Dziewicy Matki,
która przyciągnęła uwagę chłopca. Postać Maryi z Dzieciątkiem na rękach
była taka sama jak ta, która ukazała mu się w ognistym piecu.
Ojciec Franciszek Lerm, stopniowo tracił wzrok, tak że w końcu
nie mógł więcej sprawować Najświętszej Ofiary. Przyjął on i znosił to
wielkie cierpienie z prawdziwie anielską cierpliwością, choć tęsknił
gorąco za łaską sprawowania Mszy Świętej. Jego szczere pragnienie
skłoniło go do wyproszenia u Boskiego Lekarza łaski wzroku, na czas
sprawowania Najświętszej Ofiary. W czasie modlitwy wewnętrzny głos
nakazał mu otworzyć mszał i wtedy stwierdził ze zdumieniem, że otwarły
mu się oczy. Świątobliwy kapłan z radością pośpieszył do zakrystii,
gdzie ubrał szaty liturgiczne i zbliżył się do ołtarza. Po zakończeniu
Mszy Świętej wrócił do zakrystii, gdzie oczy jego ponownie zakryła
ciemność. Cud ten powtarzał się każdego dnia – ojciec Lerma odzyskiwał
wzrok na czas sprawowania Najświętszej Ofiary, po czym znowu stawał się
niewidomy.
Wydarzenie to zbiegało się z obchodami dnia Bożego Ciała. W
czasie przygotowań dziewczyna imieniem Henrietta Crete, rozmyślała o
scenie ewangelicznej, w której przynoszono chorych na drogę po której
przechodził Chrystus. Pomyślała ona, że przecież miłosierdzie Zbawiciela
jest takie samo także w naszych czasach i przygotowała pewien plan,
wtajemniczając w niego swe koleżanki.
Otóż znajoma tych dziewcząt, Augistina Mourette, córka handlarza wina,
od osiemnastu miesięcy złożona była paraliżem i w dodatku nie mogła
mówić. W uroczystym dniu święta Bożego Ciała, koleżanki ubrały białe
suknie i udały się do chorej Augustiny. W domu ubrały ją w podobną
suknię i przeniosły na krześle inwalidzkim do ołtarza ustawionego na
ulicy. Kiedy nadeszła procesja i kapłan z Najświętszym Sakramentem,
dziewczęta uklękły wokół chorej, gorąco modląc się o łaskę uzdrowienia.
Kapłan zauważywszy tę niezwykłą scenę zbliżył się do chorej i udzielił
jej błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. W chwile potem, na oczach
wszystkich wiernych, chora podniosła się z krzesła o własnych siłach i
uklękła przed Boskim Lekarzem. Augistina otrzymała łaskę całkowitego
uzdrowienia.
Cud ten wydarzył się w XVI wieku w Irlandii i dotyczył adwokata
sir Richarda Shee. Przekazy historyczne podają, że był to dzielny
człowiek, lecz bardzo antyreligijny. Gdy wierni uczestniczyli w
ceremoniach Mszy Świętej sir Richard urządzał polowania, by szczekanie
psów zakłóciło spokój modlitwy.
Zdarzyło się pewnego razu, że tłum wiernych oczekiwał przy drodze
nadejścia procesji z Najświętszym Sakramentem. Złośliwy adwokat
podjechał na koniu ze sforą psów i gardząc wiernymi, próbował przedrzeć
się przez tłum, by zakłócić uroczystości. Jednak koń odmówił
posłuszeństwa, zgiął kolana i trwał w tej pozycji, aż do chwili gdy
procesja wraz z Najświętszym Sakramentem przeszła. Sir Richard Shee
przeżył wtedy największy wstrząs swego życia. Nawrócił się i jak
przekazuje tradycja, na znak pokuty postawił w tym miejscu krzyż.
W znacznie bliższej nam epoce XIX wieku, w życiu wielkiego
świętego - Jana Bosco, zaszło niezwykłe wydarzenie ukazujące jego wielką
wiarę i świętość. Jan Bosco odczuwając specjalne powołanie do służby na
rzecz ubogich chłopców, zakładał szkoły i domy opieki, czym zasłużył
sobie na miano „przyjaciela Młodzieży”.
W jednym z takich domów, w święto Narodzenia Matki Boskiej (8 września),
zgromadzonych było na Mszy Świętej około 600 chłopców. Kościelny
przygotował cyborium z wystarczającą ilością hostii, lecz w zamieszaniu
zapomniał ustawić je na ołtarzu. Cyborium umieszczone w tabernakulum
zawierało tylko około 200 konsekrowanych Hostii. W czasie Mszy Świętej,
już po Konsekracji, kościelny zdał sobie sprawę z pomyłki, ale było za
późno. Gdy święty odkrył cyborium, na jego twarzy uwidocznił się ból, że
nie wszyscy chłopcy będą mogli otrzymać Komunię Świętą. Jednak po
chwili, Jan Bosco wzniósł oczy ku niebu w modlitwie i skierował się do
balustrady.
Grupy chłopców podchodziły by przyjąć Komunię Świętą, a liczba Hostii w
kielichu nie wyczerpywała się. Kiedy święty wrócił do ołtarza
udzieliwszy wszystkim Komunii Świętej, w kielichu pozostała jeszcze
spora liczba Hostii.
Św. Jan Bosco pokładał całkowite zaufanie w Najświętszym Sakramencie,
Maryi i wspomożeniu wiernych. Często nauczał on o trzech źródłach życia
nadprzyrodzonego: Spowiedzi Świętej, miłości do Matki Bożej oraz częstej
Komunii Świętej.
[Do góry]
Więcej dowiesz się z książki “Cuda Eucharystyczne” - Joan Carroll Cruz.
|