Tekst napisany w oparciu o książkę “Cuda Eucharystyczne” - Joan Carroll Cruz.


Cuda Eucharystyczne

Poprzez tą stronę mamy możliwość poznawać wielkie cuda. Są one świadectwem danym przez Boga na potwierdzenie podstawowych prawd i najwznioślejszych tajemnic religii katolickiej: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” – nie tylko w Betlejem, ale także w każdym katolickim tabernakulum i w każdym katolickim sercu.


 

[Do góry]

Eucharystia

Święty Kościół katolicki naucza, że w czasie Mszy Świętej, w momencie Konsekracji, chleb i wino stają się prawdziwie Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa.
Zarówno chleb jak i wino przeistaczają się w Jezusa Chrystusa – Jego Ciało, Krew, Duszę i Boskość tak, że w Komunii Świętej Chrystus przychodzi do nas cały i prawdziwy. Co ważne, nawet najmniejsza cząstka konsekrowanej Hostii oraz najmniejsza kropla konsekrowanego „wina” jest Chrystusem; zawsze całym i niepodzielnym.
Obecność Zbawiciela trwa tak długo jak długo utrzymują się postacie chleba i wina. Tak więc Pan nasz obecny jest w osobie przyjmującej Go w Komunii Świętej przez około 15 minut i osoba ta powinna czcić Boga w sobie przez cały czas Jego sakramentalnej obecności. Bardzo znane jest opowiadanie o św. Filipie Nereuszu, który zobaczył Kobietę wychodzącą z kościoła zaraz po przyjęciu Komunii Świętej, nie zważając na obecność Chrystusa w swoim sercu. Święty Filip natychmiast posłał za nią dwóch ministrantów ze świecami, by szli obok niej przypominając, że kobieta ta była ciągle jeszcze żywym tabernakulum Wszechmocnego Boga.

Aby godnie przyjąć Komunię Świętą, osoba musi być w stanie łaski uświęcającej, a więc bez grzechu ciężkiego. Poza stanem łaski uświęcającej, przystąpienie do Komunii Świętej wymaga również pobożnej intencji oraz odpowiedniego postu. Kościół wymaga wstrzymania się od posiłku i picia, z wyjątkiem wody i koniecznych lekarstw, na czas jednej godziny przed przystąpieniem do Stołu Pańskiego.
 

[Do góry]

Cud w Lanciano, Włochy, rok 700

W VIII wieku kapłan z zakonu św. Bazylego odprawiał Mszę Świętą. Prastary dokument opisuje tego kapłana jako „dobrze obeznanego w naukach tego świata, ale bardzo mało w sprawach Bożych”. Często zdarzało mu się wątpić w tajemnice Przeistoczenia i właśnie gdy skończył wypowiadać uroczyste słowa Konsekracji, Hostia w jego rękach nagle zmieniła się w okrągły fragment ciała, a wino w widoczna krew.
Dopiero po jakimś czasie, gdy otrząsnął się z oszołomienia tym cudownym zjawiskiem dokonanym na jego oczach, ze łzami radości zwrócił się do braci zakonnych mówiąc: ”Błogosławieni świadkowie, którym Bóg Najwyższy dał poznać się przed ich oczyma. Chodźcie bracia i podziwiajcie Boga Naszego, który jest tak blisko nas. Oto Ciało i krew umiłowanego Pana Naszego”.
Wszyscy zebrani pospieszyli do ołtarza wydając okrzyki podziwu, a następnie zawiadomili okolicznych wiernych, którzy tłumnie przybiegli aby oglądać ten cud.
Ciało pozostało nienaruszone, ale krew w kielichu wkrótce zmieniła się w pięć nierównych i nieregularnych bryłek. Zakonnicy postanowili je zważyć. Okazało się, że jedna bryłka ważyła tyle samo co wszystkie razem, ciężar dwóch równy był ciężarowi trzech, a ciężar najmniejszej równał się ciężarowi największej.
W 1574 roku prałat Rodrigues, w asyście wiarygodnych świadków potwierdził, że wspólny ciężar pięciu bryłek skrzepniętej krwi równał się wadze każdej poszczególnej bryłki.

4 marca 1971 roku profesor Linoli (wykładowca anatomii, patologii histologicznej, chemii i mikroskopii klinicznej oraz główny lekarz szpitali w Arezzo) wobec licznie zgromadzonych wybitnych osobistości Kościoła oraz władz miejskich, politycznych, sądowych i wojskowych, ekspertów medycyny ogłosił wyniki swoich badań.
Badania histologiczne (mikroskopowe) stwierdziły i udokumentowały następujące fakty: fragment ciała stanowił prążkowaną tkankę ścianki sercowej, wolną od jakiegokolwiek śladu materiału lub substancji konserwującej. Zarówno ciało jak i krew miały pochodzenie ludzkie. Obydwie substancje miały też wspólną grupę krwi – AB.
Frakcjonowanie protein w skrzepniętej krwi okazało się zupełnie normalne, zachowujące procentową proporcję odpowiadającą normalnej świeżej krwi.
Profesor Linoli podkreślił, że gdyby krew pochodziła od osoby zmarłej, podlegałaby szybkiemu procesowi zepsucia i rozkładu. Co więcej, w opinii profesora, tylko ręka wysoce doświadczona w sekcjach anatomicznych byłaby zdolna wykonać tak doskonałe, styczne ciecie – zaokrąglone, grubsze na zewnętrznych obrzeżach i stopniowo cieńsze aż do pustki w obszarze centralnym – na tak wgłębionym, wewnętrznym organie jak mięsień sercowy.
W zakończeniu swego raportu profesor stwierdził, że choć ciało i krew znajdowały się w pojemnikach nie zamkniętych hermetycznie, to jednak nie uległy uszkodzeniu, pomimo wystawienia przez cały czas na działanie czynników fizycznych, biologicznych i atmosferycznych.

Monstrancja zawierająca te relikwie znajduje się w tabernakulum ustawionym nad głównym ołtarzem kościoła Św. Franciszka we Włoszech. Tabernakulum jest otwarte dzięki czemu wierni mogą spoglądać na ten wielki cud, obecny wśród nas od ponad 1200 lat.

[Do góry]

Cud w Braine, Francja, rok 1153

W 1153 roku, arcybiskup z Soissons, w celu uczczenia święta Ducha Świętego, zarządził odprawienie uroczystej Mszy Świętej z procesją dookoła miasta. W tej wielkiej uroczystości uczestniczyła cała ludność miasta, łącznie z innowiercami, którzy uczynili to zarówno z szacunku dla arcybiskupa, jak i zwykłej ciekawości.
W czasie sprawowania Najświętszej Ofiary, w momencie Przeistoczenia, wszyscy zebrani ujrzeli zamiast Hostii postać małego dziecka. Wizja musiała być na tyle wspaniała i wzruszająca, że innowiercy, napełnieni Duchem Świętym poprosili o chrzest.

[Do góry]

Cud w Ferrarze, Włochy, rok 1171

Była to niedziela Zmartwychwstania Pańskiego, 28 marca 1171 roku. Uroczystą Mszę Świętą koncelebrował ojciec Pietro de Nerona. W momencie gdy konsekrowana Hostia przełamana została na dwie części, wytrysnął z niej strumień krwi tak gwałtowny i obfity, że opryskana została mała krypta umieszczona ponad ołtarzem. Zdumieni wierni ujrzeli nie tylko tryskającą krew, ale też i Hostię przemienioną w ciało.
Biskup Amato z Ferrary, wespół z biskupem Gherardo z Revenny, pośpieszyli natychmiast do miejsca cudu. Ujrzawszy na własne oczy krew i Hostię przemienioną w ciało, stwierdzili jednomyślnie, że była to „prawdziwie cudowna Krew Naszego Pana”.

W 1500 roku podjęto prace nad przebudową kościoła w imponującą bazylikę, która przetrwała do naszych czasów. Podczas prac marmurowa krypta niezmiennie pokryta cudownymi, purpurowymi kroplami krwi, przeniesiona została znad ołtarza do wspaniale udekorowanej bocznej kaplicy, na drugim piętrze sanktuarium. Święta krew jest zawsze widoczna gołym okiem i jako niezwykła relikwia, otaczana należytym szacunkiem i czcią.

[Do góry]

Cud w Augsburgu, Niemcy, rok 1194

Historia cudu w Augsburgu ma swój początek w chwili, gdy pewna kobieta wpadła na myśl, by przechowywać konsekrowaną Hostię u siebie w domu. Po przyjęciu Komunii podczas porannej Mszy Świętej, wyjęła Hostię z ust i zaniosła do domu, gdzie zalepiła Ją w woskowanym pudełeczku, tworząc w ten sposób coś na wzór prostego relikwiarza. Najświętszy Sakrament pozostawał w jej domu przez pięć lat. Dopiero w 1199 roku, pod wpływem wyrzutów sumienia, kobieta wyjawiła prawdę kapłanowi, który natychmiast przeniósł Hostię do kościoła Świętego Krzyża.
Kapłan Berthold otwierając woskowy relikwiarz zauważył, że część Hostii przemieniła się w ciało pokryte czerwonymi smugami. Wszyscy kapłani obecni przy otwarciu relikwiarza byli bardzo przejęci tym wydarzeniem i po długiej dyskusji doszli do wniosku, że lepiej można będzie poznać istotę tej substancji, gdy przełamie się ją na dwie części. Jakież było ich zdumienie, gdy okazało się, że ciała nie można rozdzielić z powodu scalających je cieniutkich żyłek. Wtedy uznali, że było to prawdziwie Ciało Jezusa Chrystusa.
Kilku kapłanów zareagowało na to cudowne zjawisko zamierając z podziwu, innych ogarnął lęk, a jeszcze inni radzili by taki cud zachować w całkowitej tajemnicy. Jednakże zakrystian przekonał zebranych, że sprawa wymaga interwencji biskupa. W otoczeniu wiernych i kapłanów z wielu parafii, biskup Udalskalk zbadał cudowną Hostię i zarządził, by złożona w woskowym relikwiarzu, przeniesiona została do katedry.
W czasie wystawienia Hostii w katedrze, trwającego od Wielkanocy do świąt Jana Chrzciciela, miał miejsce następny cud. Na oczach wiernych Hostia koloru krwi powiększył się i rozsadziła woskowy relikwiarz. Decyzją biskupa cudowna Hostia i cząstki wosku złożone zostały w kryształowym naczyniu i zwrócone do kościoła Świętego Krzyża. Tamże cudowna Hostia przechowywana jest pod szkłem już ponad 800 lat, zachowując doskonale nienaruszony stan.

[Do góry]

Cud w Alatri, Włochy, rok 1228

Młoda dziewczyna z Alatri starała się zwrócić na siebie uwagę przystojnego i popularnego młodzieńca. W tym celu postanowiła zdobyć eliksir miłosny od kobiety, o której mówiono, że zna się na takich sprawach. Ta nakazała dziewczynie przyjąć Komunię, szybko wyjąć ją z ust i ukryć w chusteczce. Ponadto dodała "Jakiż środek może być mocniejszy od boskiego ciała Króla Serc?"
Dziewczyna posłuchała rady, ale natychmiast po dokonaniu tego czynu, zaczęło ją dręczyć sumienie. Już niosąc Najświętszy Sakrament do domu przeżywała takie udręki, że aby ukoić sumienie, postanowiła schować Hostię w małym woreczku i ukryć w odległym kącie w domu, obok trzymanego tam chleba.
Mijały dni i noce pełne koszmarnych snów. Wreszcie trzeciego dnia z rana postanowiła wyjąć woreczek z ukrycia i podjąć ostateczną decyzję, czy przekazać go kobiecie, której rady tak nieopatrznie posłuchała, czy też zanieść go do kościoła. Gdy otworzyła woreczek i rozwinęła chustkę, zamarła ze zgrozy. Na chustce nie leżała już Hostia podobna do chleba, lecz mająca postać ciała koloru krwi. Dziewczyna nie miała też żadnej wątpliwości, że było to ciało żywe.
Jej ból i płacz zaalarmował członków rodziny, którzy przybiegli do niej i ujrzawszy przyczynę, natychmiast zawiadomili sąsiadów. Wieść lotem błyskawicy obiegła miasteczko, docierając także do księży parafii.
Kapłan, który przybył na miejsce owinął woreczek z Hostią welonem i w otoczeniu ogromnego tłumu rozentuzjazmowanych wiernych, skierował swe kroki do biskupa.
Biskup Edoardo Facchini z Alatri, celebrujący 25 lat swej sakry biskupiej, w 1960 roku w licznej asyście dostojników kościoła, przeprowadził kanoniczne rozpoznanie świętych relikwii.
Relikwiarz przeniesiony został z kaplicy do pomieszczenia w katedrze, gdzie zbadano pieczęcie, stwierdzając, że były nienaruszone. Podobnie szklany pojemnik z Hostią ukazał nienaruszoną jedwabną czerwoną wstęgę z pieczęcią biskupa z Alatri.
Biskup Facchini złamał pieczecie i wyjął cudowną Hostię. Jej postać pozostała niezmieniona; był to fragment ciała, lekko brązowego koloru.
Biskup Cesario D'Amato w swym kazaniu powiedział:
".... ten cud trwa. Jest on widzialny, niezniszczalny, rzeczywisty".

[Do góry]

Cud w Santarem, Portugalia, XIII wiek

W miasteczku Santarem, żyła uboga kobieta cierpiąca z powodu swego niewiernego męża. Nie mogąc znieść dłużej tej udręki, udała się do wróżki, od której otrzymała obietnicę pomocy, w zamian za konsekrowaną Hostię. Po długim wahaniu kobieta przyjęła Komunię Świętą i wyjąwszy ją z ust owinęła w welon i skierowała się do wróżki.
Po kilku krokach Hostia zaczęła krwawić tak obficie, że krople kapiące z welonu przyciągnęły uwagę przechodniów. Widząc zakrwawioną rękę, pośpieszyli kobiecie z pomocą, lecz ta pobiegła szybko w stronę domu, zostawiając za sobą ślady krwi.
Chcąc ukryć zakrwawiony welon z Hostią, zamknęła ją w skrzyni. W nocy tajemnicze światło wydobywające się ze skrzyni oświetliło wnętrze domu i kobieta zmuszona była wyznać swój czyn przed mężem. Przejęci czcią padli na kolana, a nad ranem wezwali kapłana.
Wieść o cudownym wydarzeniu rozniosła się po okolicy, przyciągając ogromne tłumy.
Cudowna Hostia przeniesiona została w procesji do kościoła, zamknięta w woskowej puszce i złożona w tabernakulum. W tym kościele cudowna Hostia darzona jest czcią i adoracją przez rzesze wiernych i pielgrzymów aż do dnia dzisiejszego.

[Do góry]

Cud w Offida, Włochy, rok 1280

Kobieta o imieniu Ricciarella głęboko cierpiała z powodu obojętności swego męża - Giacomo Stasio i dokonała wszelkich starań, by przywrócić zgodę i miłość w rodzinie. Pewnego dnia ktoś obiecał jej powrót harmonii rodzinnej, jeśli spełni następujący czyn: miała przynieść Komunię Świętą do domu, ogrzewając nad ogniem zamienić ją w proszek, a następnie zmieszać z pokarmem męża,
Zdesperowana kobieta posłuchała rady i przyniosła z kościoła Hostię, wyjętą z ust po Komunii Świętej. Położyła ją na półkolistej płytce i podeszła do ognia. Jednak zamiast się skruszyć w proch pod wpływem ognia, jak tego oczekiwała kobieta, konsekrowana Hostia nagle przemieniła się w fragment krwawiącego ciała. Ricciarella w popłochu posypywała płytkę popiołem i polewała roztopionym woskiem, lecz nic nie mogło zmienić faktów - na zakrwawionej płytce pozostawał niezmiennie fragment ciała.
Przejęta zerwała ze stołu obrus, owinęła w niego płytkę z Hostią i wybiegła do stajni, gdzie zakopała zawiniątko w gnojowisku.
Wieczorem tego dnia koń prowadzony przez męża Ricciarelli pada na kolana przed stajnią w której ukryta była Hostia. Tuż przy progu zwierzę stanęło dęba i z uporem opierało się przed wejściem do środka. Dopiero straszliwe razy bata zmusiło zwierzę do przestąpienia progu. Koń wchodził jednak bokiem, co sprawiało wrażenie jakby ciągle spoglądał w stronę gnojowiska. Porywczy Giacomo wpadł w szał i oskarżył żonę o rzucenie czaru na stajnię i zwierzę.
Przez siedem lat Najświętszy Sakrament leżał ukryty w stajni. Przez wszystkie te lata zwierzęta wchodziły do stajni bokiem, z głową zwróconą, jakby na znak szacunku, w stronę gnojowiska. Biedna kobieta nie zaznała szczęścia na które tak liczyła, a ponadto co dnia przeżywała straszliwe udręki i wyrzuty sumienia. W końcu postanowiła wyznać grzech na spowiedzi.
Klękając przy konfesjonale Ricciarella, wstrząsana szlochem, nie była w stanie wymówić słowa. Wydawało się, że łagodne rady ojca Diotallevi okażą się nieskuteczne, lecz wreszcie kobieta zdobyła się na wypowiedzenie prośby, by pomógł jej wyznać grzechy. Zakonnik zaczął zatem wymieniać różne możliwe występki przeciw przykazaniom, lecz wobec ciągłego milczenia penitentki stwierdził wreszcie: "Wymieniłem wszystkie grzechy ludzkie; nie wiem coś mogła uczynić, chyba że zabiłaś Boga".
"To jest właśnie mój grzech! - krzyknęła kobieta. - Ja zabiłam Boga!" I wreszcie opowiedziała o swoim występku.
Ojciec Giacomo, choć całkowicie zaszokowany tym co usłyszał, udzielił rozgrzeszenia i zdecydował się odzyskać Hostię. Odziany w szaty liturgiczne udał się do domu kobiety, wszedł do stajni i nie zważając na brud sam odrzucił nawóz i śmieci. Wkrótce ze zdumieniem odkrył, że obrus, płytka oraz Najświętsza Hostia nie nosiły jakiegokolwiek śladu zanieczyszczenia. Z radością w sercu ojciec Giacomo pośpieszył ze wszystkim do klasztoru.
Wszyscy jednomyślnie uznali, że Hostia zasługuje na najwyższą cześć i adorację w specjalnym relikwiarzu. Zdecydowano się zamówić wykonanie dzieła u Mistrzów w Wenecji.
Wenecki artysta, któremu zlecono wykonanie relikwiarza gdy tyko przyjął w swe ręce kielich z Hostią natychmiast powaliła go choroba - okazało się, że był on w stanie grzechu ciężkiego. Dopiero po przystąpieniu do spowiedzi świętej odzyskał zdrowie i zaczął prace.
Srebrny krzyż zawierający cudowną Hostię umieszczono wysoko nad głównym ołtarzem, w sanktuarium Św. Augustyna w Offida.

[Do góry]

Cud w Paryżu, Francja, rok 1290

Pewna biedna kobieta zmuszona była dać w zastaw swą najcenniejszą rzecz - suknię, by zdobyć trochę pieniędzy na utrzymanie. Gdy zbliżała się Niedziela Wielkanocna, kobieta pragnęła choć na ten jeden dzień ubrać swą suknię. Właściciel lombardu, nie będąc chrześcijaninem, nie zgodził się. Będąc jednak ciekawy co chrześcijanie przyjmują podczas Komunii Świętej, zaproponował zwrot sukni w zamian za konsekrowaną Hostię.
Kobieta przystała na tę straszną propozycję, wyjęła z ust przyjętą komunię Świętą i zaniosła innowiercy. Tenże człowiek umieścił Hostię na stole, w obecności całej rodziny wyjął scyzoryk i kilkakrotnie zagłębił ostrze w Ciało Pańskie. Natychmiast z Hostii buchnęły strugi krwi, opryskując jego żonę i dzieci. Zaskoczony tym widokiem cisnął Hostię do kominka, lecz zawisła ona w płomieniach nie doznając najmniejszego uszczerbku. Ogarnięty przerażeniem, wydobył Hostię z ognia i wrzucił do garnka z gotującą się wodą. Woda natychmiast zrobiła się czerwona i wylewając się z garnka na podłogę, strumieniem wypłynęła na ulicę. Przechodnie zauważyli krwawy strumień i jedna kobieta weszła do domu innowiercy sprawdzić co było jego przyczyną. Tam doznała cudownej wizji - obok garnka ujrzała postać Zbawiciela. Wizja trwała tylko chwilę i zaraz potem dostrzegła w tym miejscu unoszącą się w powietrzu Hostię, która powoli zaczęła opadać. Chwyciła w ręce wazę i pozwoliła, by w niej spoczęła Hostia. Z wielką czcią odniosła ją do kościoła.
Innowierca tak był przerażony, że ukrył się. Niemniej w krótkim czasie został ujęty i ukarany za świętokradztwo.
Król Filip IV, a także biskup Paryża, dowiedzieli się o tym cudownym wydarzeniu i w miejsce domu wybudowano kaplicę.

[Do góry]

Cud w Middleburgu, Belgia, rok 1374

Jan, z Kolonii, udawał gorliwość religijną, dalekim będąc od ducha pokuty i przystąpił do Komunii Świętej bez spowiedzi. Gdy tylko kapłan udzielił mu Komunii, Hostia natychmiast zamieniła się w cząstkę ciała i ugrzęzła mu w gardle. Przerażony chciał jakoś ukryć ten fakt, lecz gdy przygryzł zębami tkwiące w ustach ciało, natychmiast wypłynęły z niego krople krwi, spadając na komunijny obrus. Kapłan zauważył krew oraz dziwne zachowanie komunikanta i szybko zareagował, usuwając Hostię z jego ust i przenosząc Ją z czcią na ołtarz.
Historia pokazuje, że ta świętokradcza Komunia nie uszła Janowi bezkarnie - stracił on natychmiast wzrok. Ogarnięty żarliwym żalem za swój grzech, podszedł na kolanach do kapłana i wyznał go przed całym kościołem. Ta szczera skrucha przywróciła mu na nowo wzrok.
Wieść o cudzie rozeszła się błyskawicznie docierając do uszu arcybiskupa Fryderyka III, który nakazał przeniesienie cudownej Hostii do katedry w Kolonii.

[Do góry]

Cud w Dubnej, Polska, rok 1867

Polska znajdowała się pod dominacją carskiej Rosji, usiłującej zniszczyć polski język i kulturę.
W tych strasznych czasach prześladowań Zbawiciel nie pozostawił swych wiernych w osamotnieniu. By wzmocnić wiarę i dodać ludności odwagę, Chrystus objawił się w maleńkim kościółku w wiosce zwanej Dubna.
Cud wydarzył się, gdy pobożna ludność wioski uczestniczyła w Czterdziestogodzinnym Nabożeństwie, w dniu 5 lutego 1867 roku. W czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu wierni zauważyli nagle świetliste promienie wystrzeliwujące z Najświętszej Hostii. Po chwili, w środku Hostii ukazała się postać Zbawiciela. Zdumiony kapłan wkrótce otoczony został przez wiernych podchodzących do ołtarza, by z bliska przyjrzeć się cudownemu objawieniu. Cud ten trwał aż do końca nabożeństwa i widziany był przez wszystkich zgromadzonych w kościele, wśród których nie brakowało nawet zastraszonych, chylących się ku schizmie, katolików.
Wieść o cudownym objawieniu szybko obiegła okolicę, wzbudzając czujność władzy okupacyjnej. Policja wezwała kapłana na przesłuchanie, po czym przesłała raport do gubernatora. Tenże nakazał, pod karą ciężkiego więzienia, absolutne milczenie na temat cudownego wydarzenia. Nieustraszony kapłan poinformował jednak o wszystkim biskupa, lecz ze względu na niebezpieczeństwo represji i groźbę zamknięcia kościoła władze kościelne zdecydowały nie rozgłaszać tej wieści.
Bez względu na działania władz carskich, w szybkim czasie wieść o cudownym objawieniu obiegła Polskę, podnosząc na duchu umęczony naród i wzmacniając wiarę w zwycięstwo wolności i wiary katolickiej.

[Do góry]

Cud w Stich, Niemcy, rok 1970

We wtorek, 9 czerwca, o godzinie ósmej wieczorem, szwajcarski kapłan przygotowywał się do odprawiania Mszy Świętej w kaplicy w Stich.
W czasie Mszy Świętej, zaraz po Konsekracji, zauważył on maleńką plamę krwi na korporale. W momencie Podniesienia Kielicha dostrzegł następną plamę krwi.
Po odprawieniu Mszy Świętej kapłan schował płótna w bezpieczne miejsce i udał się natychmiast do chorego duszpasterza parafii - w którego zastępstwie odprawiał Mszę Świętą.
Obaj kapłani razem zbadali płótna, nie znajdując żadnego naturalnego wyjaśnienia dla pojawienia się śladów krwi. Postanowili odesłać płótna do laboratorium chemicznego w celu dokonania badań naukowych
Badania przeprowadzane były bez ujawniania skąd pochodzą. Rezultaty czterech analiz wykazały, że plamy pochodzą od ludzkiej krwi. Co więcej, dyrektor laboratorium klinicznego stwierdził, że w jego przekonaniu krew ta musiała pochodzić od człowieka cierpiącego agonię.
W miesiąc później, 14 lipca 1970 roku, ten sam kapłan przygotowywał się do odprawienia Mszy Świętej. Sprawdził ze specjalną uwagą stan ołtarza, obrusa, korporałów oraz kielicha stwierdzając, że są w pełni czyste i nieuszkodzone. W czasie Mszy Świętej, po Konsekracji, na korporale pojawiły się ponownie plamy krwi. Na każdej plamie wyraźnie rysował się kształt krzyża. Kapłan obrócił się lekko i dał znak kościelnemu by podszedł bliżej. Gdy kościelny ogarnięty zdumieniem wpatrywał się w plamy krwi, kapłan udzielał Komunii Świętej. Po zakończeniu Mszy Świętej kapłan zaprosił wiernych do ołtarza, by na własne oczy ujrzeli to cudowne zjawisko.
Podobnie jak poprzednio postanowiono przebadać plamy ale w innym laboratorium.
Wyniki badań, stwierdziły że plamy spowodowane były ludzką krwią.
 

[Do góry]

Historyczne przykłady cudów Eucharystycznych

Przypadek niegodnego przyjęcia Ciała Pańskiego przekazał nam Sozomen, historyk z V wieku. Pewien chrześcijanin z Konstantynopola czynił wysiłki, by nawrócić swą żonę wyznającą herezję. W odpowiedzi na jego wytrwałe nalegania kobieta zaczęła tylko udawać, że zmieniła swe życie i przyjęła prawdziwą wiarę. Udając się z mężem na Mszę Świętą przystąpiła niegodnie do Komunii Świętej i natychmiast w jej ustach Hostia zamieniła się w kamień.


Św. Grzegorz z Tours napisał książkę O Chwale Męczenników , w której opisuje wprost niezwykłą historię Boskiego działania. Trudno byłoby uwierzyć jego słowom gdyby nie to, że fakty tego wydarzenia potwierdza historyk Ewagriusz. Oto co pisze:
W czasach gdy na tronie kościelnym w Konstantynopolu zasiadał Mennas (...) w mieście był zwyczaj, że gdy po Komunii pozostawała duża liczba konsekrowanych cząstek, przyprowadzano chłopców ze szkoły, by je spożyli. Zdarzyło się raz, że wśród chłopców znajdował się syn wytwórcy szkła, który był Żydem. Gdy rodzice zapytali chłopca, dlaczego tak późno wrócił ze szkoły, ten opowiedział, co spożył razem z innymi kolegami. Ojciec chłopca wpadł w szał i pchnął syna do rozpalonego pieca w którym wytapiał szkło. Matka, oszalała z bólu, biegała po ulicach rozdrapując własne ciało i wołając imię syna. Po jakimś czasie z wnętrza pieca doszedł matkę jego głos; podbiegła bliżej i ujrzała ona syna stojącego wśród płomieni bez jakiejkolwiek szkody. Gdy pytano chłopca w jaki sposób przeżył w płomieniach odpowiedział, że jakaś Pani odziana w purpurę pojawiała się często, gasząc węgle dookoła i dając mu pić; tak że gdy odczuł głód, przynosiła mu pożywienie. Gdy Cesarz Justynian usłyszał o tym wydarzeniu, przekazał matkę i syna (którzy przyjęli Wodę Chrztu Świętego) pod opiekę Kościoła, a ojca odmawiającego uznania cudu, kazał ukrzyżować jako mordercę swego dziecka.
Św. Grzegorz z Tours dodaje:
Chłopiec przyjął Najświętszy Sakrament w kościele pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, gdzie znajduje się figura Dziewicy Matki, która przyciągnęła uwagę chłopca. Postać Maryi z Dzieciątkiem na rękach była taka sama jak ta, która ukazała mu się w ognistym piecu.


Ojciec Franciszek Lerm, stopniowo tracił wzrok, tak że w końcu nie mógł więcej sprawować Najświętszej Ofiary. Przyjął on i znosił to wielkie cierpienie z prawdziwie anielską cierpliwością, choć tęsknił gorąco za łaską sprawowania Mszy Świętej. Jego szczere pragnienie skłoniło go do wyproszenia u Boskiego Lekarza łaski wzroku, na czas sprawowania Najświętszej Ofiary. W czasie modlitwy wewnętrzny głos nakazał mu otworzyć mszał i wtedy stwierdził ze zdumieniem, że otwarły mu się oczy. Świątobliwy kapłan z radością pośpieszył do zakrystii, gdzie ubrał szaty liturgiczne i zbliżył się do ołtarza. Po zakończeniu Mszy Świętej wrócił do zakrystii, gdzie oczy jego ponownie zakryła ciemność. Cud ten powtarzał się każdego dnia – ojciec Lerma odzyskiwał wzrok na czas sprawowania Najświętszej Ofiary, po czym znowu stawał się niewidomy.


Wydarzenie to zbiegało się z obchodami dnia Bożego Ciała. W czasie przygotowań dziewczyna imieniem Henrietta Crete, rozmyślała o scenie ewangelicznej, w której przynoszono chorych na drogę po której przechodził Chrystus. Pomyślała ona, że przecież miłosierdzie Zbawiciela jest takie samo także w naszych czasach i przygotowała pewien plan, wtajemniczając w niego swe koleżanki.
Otóż znajoma tych dziewcząt, Augistina Mourette, córka handlarza wina, od osiemnastu miesięcy złożona była paraliżem i w dodatku nie mogła mówić. W uroczystym dniu święta Bożego Ciała, koleżanki ubrały białe suknie i udały się do chorej Augustiny. W domu ubrały ją w podobną suknię i przeniosły na krześle inwalidzkim do ołtarza ustawionego na ulicy. Kiedy nadeszła procesja i kapłan z Najświętszym Sakramentem, dziewczęta uklękły wokół chorej, gorąco modląc się o łaskę uzdrowienia. Kapłan zauważywszy tę niezwykłą scenę zbliżył się do chorej i udzielił jej błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem. W chwile potem, na oczach wszystkich wiernych, chora podniosła się z krzesła o własnych siłach i uklękła przed Boskim Lekarzem. Augistina otrzymała łaskę całkowitego uzdrowienia.


Cud ten wydarzył się w XVI wieku w Irlandii i dotyczył adwokata sir Richarda Shee. Przekazy historyczne podają, że był to dzielny człowiek, lecz bardzo antyreligijny. Gdy wierni uczestniczyli w ceremoniach Mszy Świętej sir Richard urządzał polowania, by szczekanie psów zakłóciło spokój modlitwy.
Zdarzyło się pewnego razu, że tłum wiernych oczekiwał przy drodze nadejścia procesji z Najświętszym Sakramentem. Złośliwy adwokat podjechał na koniu ze sforą psów i gardząc wiernymi, próbował przedrzeć się przez tłum, by zakłócić uroczystości. Jednak koń odmówił posłuszeństwa, zgiął kolana i trwał w tej pozycji, aż do chwili gdy procesja wraz z Najświętszym Sakramentem przeszła. Sir Richard Shee przeżył wtedy największy wstrząs swego życia. Nawrócił się i jak przekazuje tradycja, na znak pokuty postawił w tym miejscu krzyż.


W znacznie bliższej nam epoce XIX wieku, w życiu wielkiego świętego - Jana Bosco, zaszło niezwykłe wydarzenie ukazujące jego wielką wiarę i świętość. Jan Bosco odczuwając specjalne powołanie do służby na rzecz ubogich chłopców, zakładał szkoły i domy opieki, czym zasłużył sobie na miano „przyjaciela Młodzieży”.
W jednym z takich domów, w święto Narodzenia Matki Boskiej (8 września), zgromadzonych było na Mszy Świętej około 600 chłopców. Kościelny przygotował cyborium z wystarczającą ilością hostii, lecz w zamieszaniu zapomniał ustawić je na ołtarzu. Cyborium umieszczone w tabernakulum zawierało tylko około 200 konsekrowanych Hostii. W czasie Mszy Świętej, już po Konsekracji, kościelny zdał sobie sprawę z pomyłki, ale było za późno. Gdy święty odkrył cyborium, na jego twarzy uwidocznił się ból, że nie wszyscy chłopcy będą mogli otrzymać Komunię Świętą. Jednak po chwili, Jan Bosco wzniósł oczy ku niebu w modlitwie i skierował się do balustrady.
Grupy chłopców podchodziły by przyjąć Komunię Świętą, a liczba Hostii w kielichu nie wyczerpywała się. Kiedy święty wrócił do ołtarza udzieliwszy wszystkim Komunii Świętej, w kielichu pozostała jeszcze spora liczba Hostii.
Św. Jan Bosco pokładał całkowite zaufanie w Najświętszym Sakramencie, Maryi i wspomożeniu wiernych. Często nauczał on o trzech źródłach życia nadprzyrodzonego: Spowiedzi Świętej, miłości do Matki Bożej oraz częstej Komunii Świętej.

[Do góry]



Więcej dowiesz się z książki “Cuda Eucharystyczne” - Joan Carroll Cruz.